Gdula dodał, że często ingerencja państwa jest źle odbierana, jako rodzaj niepotrzebnej kontroli w przedsięwzięciach biznesowych, jakimi są m.in. płatne studia MBA.- Jest często taka narracja: "Ooo, tu państwo wchodzi! Po co mi państwo będzie w szkole decydować, jaki jest kolor ścian albo rozmiar kopert. Niech się odczepi od uczciwego biznesu" - powiedział. Wiceminister przyznał, że sam pomysł, aby ludzie mający dyplomy studiów MBA mogli zarządzać biznesem i np. prowadzić firmy, "jest całkiem dobry - przy założeniu, że po drugiej stronie są prywatne firmy, które biorą pod uwagę, czy dyplom jest z Collegium Humanum czy z kolegium "Porządne Studia". A potem pojawia się w tym systemie poważne zaburzenie. Mianowicie: te dyplomy są potrzebne w instytucjach państwowych, spółkach Skarbu Państwa (...)".

 

Stary członek rady nadzorczej spółki zależnej Skarbu Państwa nie musi mieć opinii rady>>

 

Potrzebne zdefiniowanie MBA

Zdaniem Macieja Gduli trzeba określić, co to znaczy "dobry MBA". - Są takie koncepcje, żeby wprowadzić - na przykład do ustawy - wymóg certyfikacji. Na przykład są trzy firmy międzynarodowe, które dokonują certyfikacji tych studiów, i można by było to wprowadzić. Ale to oznacza duże koszty po stronie uczelni. Powstaje pytanie: kto za to ma zapłacić? Oczywiście pojawi się pomysł, żeby płaciło państwo - powiedział wiceminister. Zastrzegł on, że trzeba w tej kwestii szukać rozwiązań i że MNiSW będzie nad tym pracować: - Kwestia regulacji studiów podyplomowych, ich jakości, jest dla nas istotna". Jak zastrzegł, "nie chodzi o to, żeby nie można było otworzyć nowego kierunku, żeby był wielki kłopot z tworzeniem studiów. Ludzie muszą rozwijać kwalifikacje; jest system uczenia się przez całe życie. Ale musimy uniknąć takiego typu rozregulowania. Zwłaszcza, jeśli chodzi o dostęp do ważnych stanowisk, w spółkach Skarbu Państwa czy samorządzie - wskazał wiceminister.

 

MBA (Master of Business Administration) to studia podyplomowe, najczęściej zaoczne, które trwają w Polsce od roku do 2 lat. Pierwsze takie studia zaczęły być organizowane w USA na początku lat 50. XX w. Dużą wagę przykłada się w nich do umiejętności praktycznych. Jako pierwszy taki program w Polsce pojawiły się w 1989 roku Studia MBA Koźmińskiego, będące - według portalu Perspektywy - kopią programów amerykańskich. Pierwszymi słuchaczami MBA byli dyrektorzy państwowych przedsiębiorstw i prywatni przedsiębiorcy, którzy szykowali firmy do transformacji. Potem na studia MBA szli menedżerowie, związani z branżami takimi, jak IT, zdrowie, inżynieria, finanse, itp. Jedną z uczelni prowadzących MBA jest Collegium Humanum, które powstało w 2018 r. w Warszawie. Dziennikarze m.in. "Newsweeka" ustalili, że prywatna uczelnia miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA. Takie dyplomy ułatwiają m.in. ścieżkę do rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Wiarygodność dokumentów wydawanych przez Collegium Humanum miały zapewniać m.in. zagraniczne uczelnie, jednak okazało się, że nie miały one uprawnień do prowadzenia studiów MBA. Wśród absolwentów Collegium Humanum byli m.in. politycy, prezesi i członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa, oficerowie służb specjalnych i dowódcy wojskowi.