Związkowcy porównują wypowiedź Radziszewskiej do działań byłego ministra edukacji Romana Giertycha. W 2007 r. Giertych chciał wprowadzić zakaz "propagandy homoseksualnej" w szkołach. Jego złamanie miało grozić ograniczeniem wolności lub grzywną. Orędownikiem rozwiązania był szczególnie wiceminister Mirosław Orzechowski (LPR). Jako przykład nagannej propagandy homoseksualnej Orzechowski pokazywał ulotki Krakowskiej Grupy Lesbijek i Gejów z 1998 r. z hasłem "Żyj namiętnie, kochaj się bezpiecznie". Ulotki były częścią kampanii przeciw HIV, promowały używanie prezerwatyw i seksualnych tzw. bezpiecznych zachowań. W tej sprawie miała powstać nowelizacja ustawy oświatowej z wpisem "zakaz propagowania homoseksualizmu i innych zboczeń". Ale po licznych protestach Giertych się wycofał.
Protestował wówczas na łamach "Gazety" m.in. Fred van Leeuwen, sekretarz Międzynarodówki Edukacyjnej: "Dlaczego minister kraju członkowskiego UE podejmuje decyzje i wydaje oświadczenia, które niewątpliwie stoją w sprzeczności z podstawowymi prawami człowieka?".
Według ZNP tak samo postępuje dzisiaj Radziszewska. Związkowcy przywołują Powszechną Deklarację Praw Człowieka z zapisem - "każdy człowiek ma prawo do pracy, do swobodnego wyboru pracy".







