We wrześniu 2009 r. naukę w szkole rozpocznie, poza siedmiolatkami, co trzeci sześciolatek - 116 tysięcy dzieci. Od 2012 r. pierwsza klasa od 6. roku życia będzie już obowiązkowa dla wszystkich.
W prywatnych podstawówkach, mimo że są wakacje, urywają się telefony. Rodzice obecnych pięciolatków dopytują o to, jakie są warunki w klasach, wyposażenie łazienek i świetlic, jak nauczyciele pracują z małymi dziećmi. Coraz więcej rodziców myśli o posłaniu dzieci do prywatnych szkół, gdzie zwykle sale są kameralne, klasy mniej liczne, a nauczyciele mają czas dla każdego dziecka. Nie odstrasza ich nawet wysokie czesne, w dużych miastach wynoszące od 600 do ponad tysiąca złotych miesięcznie.
MEN chce, by rozwiewaniem obaw i wyjaśnianiem rodzicom, na czym polega reforma, zajęli się jej promotorzy, których resort zatrudni za unijne pieniądze. W każdym województwie ma już wkrótce pracować przynajmniej jedna osoba odpowiedzialna za informowanie o zmianach w szkole. Będzie odbierać telefony od rodziców, dyrektorów szkół i nauczycieli. Powie też, jakie warunki każdy maluch ma mieć zapewnione w klasie (m.in. dywan do zabawy i edukacyjne zabawki) i jak będzie wyglądało nauczanie sześciolatków (koniecznie - przerywane zabawą i grami).
Reforma obniżająca wiek szkolny to najpoważniejsza rewolucja w oświacie od końca lat 90. Jak przekonuje MEN, największą z niej korzyścią będzie zwiększenie liczby dzieci od wczesnego dzieciństwa otoczonych profesjonalną opieką pedagogów. Edukację od 6. roku życia wprowadziła większość krajów Unii Europejskiej, m.in. Austria, Niemcy, Belgia, Czechy, Francja, Grecja, Portugalia i Włochy.

Źródło: Dziennik Polska, 20.08.2008 r.