Większości samorządów w tym roku zabraknie pieniędzy na dodatek uzupełniający dla nauczycieli. Powinny go wypłacić do końca grudnia, jeśli pensje pedagogów były poniżej średniej zagwarantowanej przez ustawę. Obowiązek takiej wypłaty, wprowadzony od tego roku, miał dyscyplinować gminy, aby zapewniały nauczycielom średnie pensje. W wielu samorządach, w zależności od wielkości gmin i powiatów, brakuje od kilkunastu tysięcy do nawet kilku milionów złotych.
Zdaniem Sławomira Broniarza, prezesa ZNP, tak duże kwoty przeznaczane na wypłatę dodatku świadczą o tym, że gminy wypłacały nauczycielom zaniżone pensje.
Związek Miast Polskich postuluje uchylenie zapisu wprowadzonego do Karty Nauczyciela art. 30a i 30b oraz rozpoczęcie prac nad nowymi przepisami o wynagrodzeniu pedagogów. Tadeusz Wrona, prezydent Częstochowy, wiceprezes ZMP, mówi, że gminy już teraz są, ze względu na szukanie oszczędności, zmuszone łączyć klasy, zwiększać ich liczebność i zaprzestać zatrudniania nowych nauczycieli. Gminy wskazują też, że wprowadzone przepisy nie motywują nauczycieli do lepszej pracy. Dodatek jest im wypłacany bez względu na jakość pracy.
W wielu miejscach dodatek trafi także do szkół niepublicznych, aby wyrównać średnią w całym mieście. A pieniądze przekazane prywatnym właścicielom szkół wcale nie muszą zostać spożytkowane na nauczycielskie pensje.
Sejmowa Komisja Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej przygotowała projekt nowelizacji Karty Nauczyciela. Zakłada przesunięcie terminu wypłaty dodatku uzupełniającego z końca roku do 31 stycznia.
Część samorządowców domaga się jednak dalej idących zmian, ich zdaniem przesunięcie terminów nie rozwiąże problemu, bo przepisy są tak źle napisane, że żadna gmina w Polsce poprawnie nie wyliczy dodatku.
Komisyjny projekt przesunięcia terminów poparła minister edukacji narodowej i oświatowe związki zawodowe.
 
Źródło: Gazeta Prawna, 3.11.2009 r.