Coraz więcej uczennic nie ćwiczy na wuefie. Robią wszystko, by wymigać się od zajęć. Jeżeli nie mogą załatwić sobie zwolnienia na dłuższy czas, symulują urazy i choroby. Często nie wynika to z ich lenistwa, czy niechęci do wysiłku fizycznego. Narzekają, że lekcje są nudne, prowadzone bez polotu, a szkoły często nie zapewniają uczniom odpowiednich warunków. 

W wypowiedziach cytowanych przez gazetę przewija się zwłaszcza nienawiść, jaką uczennice żywią do siatkówki. Często nie mają żadnego wyboru i są nią "katowane" przez cały rok. 
- Jest nudna, a mimo to w kółko musimy w nią grać - mówi jedna z uczennic - Ja mam do "siatki" dwie lewe ręce i choćbym nie wiem co robiła, nigdy nie będę w tym dobra. Każda taka lekcja to dla mnie stres większy niż przed klasówką z fizy. Powszechną niechęcią cieszą się także biegi i gimnastyka. 
- Nie znoszę biegania i testu Coopera, kiedy trzeba biec przez dwanaście minut bez przerwy. Co z tego, że we własnym tempie. Wykończyć się można. - narzeka. Przy tych ostatnich kłopotliwą kwestią są także warunki pogodowe, uczennice narzekają, że muszą biegać nawet gdy, nie ma do tego sprzyjających warunków, tj. gdy na dworze jest za zimno na taką aktywność. 
Szkoły często nie zapewniają także odpowiedniej infrastruktury, brakuje pryszniców, a w przebieralniach musi tłoczyć się kilka klas.
Uczennice podkreślają, że chciałyby mieć większy wybór. Uważają, że każda z nich powinna mieć możliwość ćwiczenia tego na co ma ochotę. Niektóre chcą ćwiczyć aerobik, a inne boks lub pływanie. Swoją postawę - zdaniem uczennic - powinni zmienić także nauczyciele, którzy zniechęcają je grożeniem powtarzaniem klasy i wyszydzaniem. Więcej>>