Muszę przyznać, że kiedy usłyszałam propozycję prezydenta Rzeszowa, by wprowadzić do przedszkoli zajęcia z języka chińskiego dla dzieci w wieku pięciu i sześciu lat, chętnie się na to zgodziłam w moim przedszkolu.
Często wyjeżdżam na międzynarodowe konferencje i mam okazję podglądać pracę przedszkoli w innych krajach. Z zazdrością wtedy patrzę na przedszkola dwujęzyczne opłacane przez organy prowadzące - tego w Polsce dotychczas nie było. Propozycja wychodziła więc naprzeciw moim marzeniom: zajęcia z języka obcego dla wszystkich dzieci (całych grup), a nie dla wybranych, których rodzice zapłacą dodatkowe pieniądze. Z drugiej strony, kiedy już zadeklarowałam chęć skorzystania z darmowych lekcji języka chińskiego, poczułam niepokój. Po pierwsze - trudny język, po drugie - bariera komunikacyjna między nauczycielką chińskiego a dziećmi.
Dwudziestotrzyletnia Ping Jiao jest studentką wychowania przedszkolnego w Shanghai Zhongbo Collage. To czteroletnie studia, po ukończeniu których absolwent otrzymuje tytuł licencjata. W październiku Ping Jiao rozpoczęła pracę w 15 rzeszowskich przedszkolach. W ramach wymiany międzynarodowej z organizacją AIESEC do czerwca będzie uczyła chińskiego, prowadząc zajęcia dla dzieci w wieku pięciu, sześciu lat po pół godziny raz w tygodniu.
Już po pierwszych zajęciach przekonałam się, że moje zaniepokojenie wynikało z utartych stereotypów. Ping Jiao jest nauczycielką wychowania przedszkolnego i zna metody i formy pracy z małymi dziećmi. Powtarzanie słówek przeplata chińskimi zabawami, uczy prostych piosenek. W późniejszym czasie ma w planie zapoznanie maluchów z obyczajami i kulturą Chin. Korzysta z różnorodnych pomocy dydaktycznych, instrumentów muzycznych.
W Rzeszowie dzieci od przedszkola uczą się chińskiego








