Sprawa dotyczy niepublicznego, niewielkiego gimnazjum fundacji Dyslektyk przy ul. Wiktorskiej na warszawskim Mokotowie, według dyrektora CKE Konarzewskiego, z kilkunastoma uczniami w roczniku. CKE unieważniła tam test humanistyczny (to on pojawił się w internecie) i wczorajszy matematyczno-przyrodniczy. Do testu językowego, który powinien odbyć się dzisiaj, w ogóle nie dopuści. Uczniowie będą pisali egzamin w drugim terminie (jest dla tych, którzy nie mogli podejść teraz do egzaminu np. z powodu choroby).
- Egzamin będą powtarzali tylko uczniowie szkoły, w której doszło do nieuczciwości - zapewnia na razie Krzysztof Konarzewski, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Śledztwo wszczęła prokuratura. Dyrektorka może odpowiedzieć jako funkcjonariusz publiczny za ujawnienie tajemnicy służbowej, grozi jej do trzech lat więzienia. Adam Z., 18-latek, który umieścił test w Internecie, prawdopodobnie nie poniesie żadnych konsekwencji, bo nie obowiązuje go tajemnica służbowa. - Po przesłuchaniu w charakterze świadka został zwolniony do domu - mówi Mateusz Martyniuk z warszawskiej prokuratury okręgowej.

Według CKE przeciek dotyczy tylko tego jednego warszawskiego liceum. Ale jest jeszcze sprawa z Sosnowca: na internetowej stronie jednego z gimnazjum we wtorek wieczorem też pojawiły się testy. Odkryła je pracownica Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej i zawiadomiła policję. Ale tego samego wieczora ktoś stronę zablokował. - Sprawdzamy to, ale mam nadzieję, że to fałszywy alarm - mówi Krzysztof Konarzewski. - Na razie egzaminu w Sosnowcu nie zamierzam unieważnić.

źródło: PAP, Gazeta Wyborcza,  23 kwietnia 2009r.