Platforma Obywatelska chce odebrać bogatym studentom zniżki na przejazdy. Dziś każdy z 2 mln studentów ma prawo do 37-proc. zniżki na przejazdy. W ubiegłym roku budżet wydał na nie 890 mln. Tyle dopłacił - za pośrednictwem samorządów - PKP i PKS.
- To nie jest sprawiedliwe - mówi poseł PO Sławomir Piechota, szef sejmowej komisji polityki społecznej. - Mój syn, który w tym roku zaczyna studia, żadnej zniżki nie powinien dostawać. Bo rodziców stać, aby mu zapłacić za dojazd. Co innego pracownica mego biura, która ma dziewięcioro rodzeństwa. Jej zniżka się należy.
- Przecież zamożni studenci podróżują ze zniżką na Mazury czy nad morze. Dlaczego mają się na to składać wszyscy podatnicy? - pyta Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". - Popieramy pomysł PO.
Mordasewicz uważa, że studenci powinni się wreszcie nauczyć, że na studiach też się pracuje i zarabia na utrzymanie. W tym - na przejazdy. - Polska ma najniższy w Europie wskaźnik zatrudnienia młodzieży w wieku 20-24 lata. Za granicą studenci pracują. U nas nie.
Studentom pomysł PO się nie podoba. Walczą oni właśnie aby ulgę podnieść z 37 do 49 proc. Taki obywatelski projekt ustawy podpisało 130 tys. osób. Prace nad nim właśnie trwają w Sejmie. Koszt dla budżetu - 350 mln zł.
Ministerstwo Finansów już powiedziało, że na zwiększanie ulg się nie zgodzi, bo jest kryzys i trzeba oszczędzać.
 
Źródło: Gazeta Wyborcza, 27.07.2009 r.