Dzieci, które korzystały z dożywiania w szkolnych stołówkach, najczęściej pozostają bez posiłków w czasie wakacji. Szkolne stołówki są zamykane a aby móc skorzystać z pomocy MOPS trzeba złożyć wniosek o wakacyjne dożywianie. Większość rodziców nie pamięta o tym. Przygotowując nowelizację ustawy o dożywianiu, rząd nie pomyślał, by rozwiązać problem wakacji. Tak jak dotychczas o formie pomocy decydować mają władze lokalne. To od nich zależy, czy wyznaczą dyżurujące stołówki szkolne w każdej dzielnicy (tak jak w Katowicach, gdzie dzieci korzystające z dożywiania w roku szkolnym automatycznie, bez dodatkowych formalności, otrzymują obiady w wakacje), czy dopłacą do obiadów wydawanych w czasie półkolonii prowadzonych np. przez stowarzyszenia (jak w Rudzie Śląskiej).
Bożena Diaby, rzeczniczka MPiPS, od dziennikarzy dowiedziała się o problemie dożywiania uczniów w wakacje. Nie widzi potrzeby, by zajmowało się nim ministerstwo. - Dziś, by MOPS dofinansował uczniowi posiłek, potrzebny jest wniosek rodzica - mówi Diaby. - Ale gdy wejdzie w życie nowelizacja ustawy, dyrektor szkoły sam będzie mógł typować potrzebujących. A w wakacje, gdy stołówka w jego szkole będzie nieczynna, przekaże listę uczniów MOPS, który skieruje ich do prowadzonej przez siebie jadłodajni. Wszystko zależy od decyzji lokalnych władz. Nikt nie zabrania im być przedsiębiorczym. Jeśli urzędnicy tłumaczą, że nic nie da się w tej sprawie zrobić, to znaczy, że nie chce im się nią zająć.
 
Źródło: Gazeta Wyborcza, 5.07.2008 r.