Minister edukacji Katarzyna Hall, podpisując rozporządzenie o nowych podstawach programowych, zdecydowała, że pięciolatek w obowiązkowym przedszkolu, które zastąpi likwidowane zerówki, nie będzie poznawał liter i uczył się czytania. Za to już po pierwszej klasie szkoły podstawowej - według programów nauczania - dziecko ma umieć czytać i pisać zgodnie z zasadami kaligrafii.
Protestujący przeciw reformie rodzice oskarżają MEN, że programy wymagają od dzieci umiejętności ponad ich wiek.
Spory wywołały też etyczne i moralne zapisy w programie dla przedszkola i pierwszej klasy. Dzieci mają odróżniać dobro od zła, potępiać kłamstwo i obmowę, nie mówić o swoim bogactwie, szanować starszych, dostosować sposób mówienia i tembr głosu do sytuacji.
Rodzice twierdzą, że to wkraczanie w ich kompetencje. A ich eksperci dowodzą, że dobro, zło, kłamstwo to dla malucha pojęcia abstrakcyjne.
Eksperci rodziców kpią też z zapisanych w programie do przedszkola i pierwszej klasy wymogów znajomości malarstwa, grafik, architektury wnętrz i zieleni. - Chodzi o to, aby małe dziecko umiało porównać dom nowoczesny i zabytkowy, wiedziało, że budynek też ma własny rytm, jak muzyka - broni tych zapisów ekspertka MEN Ewa Zielińska. Odwzorowywanie architektonicznych kształtów, rysowanie albo budowanie z pudełek ma według MEN pomóc w nauce pisania.
 
Źródło: Dziennik „Polska”, 20.01.2009 r.