Według Gazety Prawnej aż 40 proc. rodziców pośle swoje dzieci do szkół już 1 września 2011 r. Chcą uniknąć przepełnionych klas, w których uczą się zarówno sześcio- jak i siedmiolatki.
Nie unikną jednak czegoś innego: bardzo słabego przygotowania szkół do naboru najmłodszych dzieci. Z raportu Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że z 14 tysięcy skontrolowanych podstawówek (na 21 tysięcy działających w Polsce) 6 tysięcy nie jest gotowe na przyjęcie sześciolatków. Niektóre z nich nie mają nawet ciepłej wody. Brakuje stołówek. Meble i łazienki nie są dostosowane do wzrostu sześciolatków. Nie ma też zalecanych przez MEN pomieszczeń lub kącików na zabawę i odpoczynek dla maluchów.
Opóźnienia w przygotowaniu szkół do przyjęcia sześciolatków są tak duże, że gminy nie zdążą ich nadrobić do 1 września 2012 r. Problem w tym, że nawet te zupełnie nieprzygotowane szkoły i tak będą musiały przeprowadzić nabór sześciolatków.
Ministerstwo edukacji w oświadczeniu przesłanym do redakcji stwierdziło, że pieniędzy więcej nie będzie, kontrola warunków w szkołach to domena GIS, zaś MEN pilnuje przede wszystkim wdrażania w szkołach nowej podstawy programowej.
Samorządy nie przystosowują szkół do potrzeb sześciolatków, nawet jeśli kontrole narzucają na nie taki obowiązek. Przyczyny są co najmniej dwie: brak pieniędzy i odpowiednich przepisów.
 
Źródło: Gazeta Prawna, 15.03.2011 r.