W wielu szkołach brakuje sal, bo do przeprowadzania egzaminów wykorzystywane są także świetlice i sale gimnastyczne, z tego powodu dla młodszych uczniów zarządza się na ogół czas wolny w ramach godzin do dyspozycji dyrektora.
– Muszę zapewnić na egzaminy maturalne 25 sal dla 320 uczniów, więc nie ma szans, aby pozostali uczniowie mieli zajęcia. Występują więc ze strony rodziców krytyczne uwagi, czy młodzież zdąży zrealizować treść programową – mówi "DGP" Tomasz Malicki, profesor oświaty, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. B. Nowodworskiego w Krakowie.
Egzaminy angażują także większość kadry i w rezultacie brakuje nauczycieli, którzy mogliby w tym czasie prowadzić zajęcia. Dyrektorzy, z którymi rozmawiała gazeta, wskazują, że aby zapobiec paraliżowi placówek oświatowych, należałoby przełożyć ich przeprowadzanie na okres po zakończeniu roku szkolnego, tj. na końcówkę czerwca. Więcej>>