Dzieci lekko niepełnosprawne są posyłane do szkół specjalnych, zamiast zwykłych. Nauczyciele nie chcą współpracować z rodzicami chorych uczniów. W gminach brakuje funduszy na dodatkowych pedagogów i mniej liczne klasy. Zgodnie z ustawą o systemie oświaty dzieci niepełnosprawne powinny kształcić się w najbliższej szkole w sposób dostosowany do ich możliwości i pod okiem rozumiejących ich potrzeby nauczycieli.
Stowarzyszenie Nie-grzeczne Dzieci przygotowało raport pt. Wszystko jawne, z którego wynika, że dyrektorzy szkół sugerują rodzicom, aby ich dzieci posyłać do szkół integracyjnych, specjalnych albo na kształcenie indywidualne. Samorządy nie płacą bowiem podwyższonej dotacji na ucznia niepełnosprawnego, jeśli uczęszcza on do zwykłej szkoły. Eksperci postulują więc, aby wyższe kwoty podążały za uczniem, a nie były koniecznie adresowane do specjalnych placówek.
Szkół i klas integracyjnych jest za mało - na 35 tys. działających szkół tylko 1,5 tys. prowadzi takie klasy.
Resort edukacji zapewnia, że konsultuje właśnie zmiany, które mają sprzyjać indywidualnej pracy z uczniami ze specjalnymi potrzebami edukacyjnym. Każda szkoła, a nie jak dotychczas tylko samorząd, ma otrzymywać fundusze na współpracę z poradniami pedagogiczno-psychologicznymi. Dyrektor będzie więc miał za co zatrudnić pedagoga, psychologa, także pracującego w niepublicznej poradni.
Minister edukacji dodaje, że poradnie będą zobowiązane do bliższej współpracy ze szkołami. Ich pracownicy będą mieli więcej czasu na pomoc dziecku oraz nauczycielom i rodzicom bezpośrednio w szkole. Nauczyciele, specjaliści z poradni i pracownicy organu prowadzącego szkołę wspólnie będą diagnozowali potrzeby ucznia wymagającego specjalnych oddziaływań i opracowywali plan pracy z nim. Po roku ocenialiby, czy ich plan przyniósł efekty.
W razie potrzeby specjaliści z poradni mogliby też szkolić nauczycieli, wyjaśniać im, na czym polegają trudności danego ucznia, i w jaki sposób dostosowywać do jego potrzeb sposób pracy z nim.
 
Źródło: Gazeta Prawna, 2.03.2010 r.