- Szkoła powinna być nastawiona na taki rozwój dziecka, który ułatwi mu funkcjonowanie w społeczeństwie, rozumne funkcjonowanie jako obywatela i dobre funkcjonowanie jako pracownika. Szkoła powinna zatem odejść od dwóch rzeczy – od autorytarnego wychowania, które ceniąc w dziecku przede wszystkim posłuszeństwo i podporządkowanie, blokuje jego odpowiedzialność za siebie i współodpowiedzialność za tworzoną z innymi wspólnotę, oraz od pamięciowego uczenia, które blokuje rozwijanie samodzielności myślenia i rozumienia świata. - tłumaczy. - Opowiadam się za czteroletnim gimnazjum zakończonym małą maturą. Każdy przyszły obywatel demokratycznej Polski, niezależnie od tego, czy będzie kopał rowy, czy też będzie profesorem wyższej uczelni, powinien mieć to samo podstawowe wykształcenie ogólne zakończone w humanistyce na współczesnym świecie a w naukach przyrodniczo-matematycznych na rozumieniu podstawowych zasad świata przyrody - dodaje.
Podkreśla również, że zmiany powinny dotyczyć również nauczycieli.
- Dziś nie są oni właściwie przygotowywani do pełnienia tego zawodu. Moim zdaniem przyszły nauczyciel powinien mieć rok stażu w dobrej szkole, która realizuje rozwiązania programowo-wychowawcze warte propagowania. Proponuję powrót do przedwojennych tzw. szkół ćwiczeń – wybranych do pełnienia tej funkcji nie ze względu na miejsce w testowych rankingach, tylko ze względu na system wychowawczy i sposób uczenia. Dopiero po stażu i ocenie w takiej szkole kandydat mógłby otrzymywać dyplom nauczycielski uprawniający do podjęcia pracy w zawodzie. - podkreśla. Więcej>>
Jest to fragment wywiadu z Krystyną Starczewską opublikowanego w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" nr 1/2014>>
Polecamy: Szacunku nie otrzymuje się razem z dyplomem