Minister edukacji Katarzyna Hall szacuje, że w pierwszych klasach w całym kraju znajdzie się 5 procent z uprawnionych do pójścia do szkoły sześciolatków. – W Polsce mamy ok. 350 tys. sześciolatków, z tego tylko niecałe 60 procent było objętych wychowaniem przedszkolnym – tłumaczyła minister.
Dokładne dane dopiero spływają z kuratoriów i będą znane w połowie września. W tym roku szkolnym, który rozpoczyna reformę obniżenia wieku szkolnego do lat sześciu, rodzice mogą bowiem posłać do szkół dzieci, które wcześniej chodziły do przedszkoli lub mają pozytywną opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej. Od 2012 r. już obowiązkowo wszystkie sześciolatki trafią do szkół.
W Warszawie w maju posłanie dziecka do pierwszej klasy deklarowali rodzice ok. 500 sześciolatków, a już pod koniec sierpnia stołeczni urzędnicy doliczyli się ok. 1200 pierwszaków z rocznika 2003. W Poznaniu przez wakacje liczba sześciolatków w pierwszych klasach podwoiła się - było 150, jest 300; w Gdyni (największy procent sześcioletnich dzieci w pierwszych klasach) w maju rodzice deklarowali posłanie mniej niż 300 sześciolatków do szkół, a w rezultacie posłali 400.
Najwyższy odsetek dzieci - a to i tak jedynie 9 proc. (niespełna tysiąc na 10 806 sześciolatków) - pójdzie do szkół na Podlasiu. A już w Łódzkiem i Zachodniopomorskiem - 4 proc.; w Wielkopolsce, Małopolsce, Świętokrzyskiem, na Dolnym Śląsku i Kujawsko-Pomorskiem - tylko 3 proc. Tyle samo na Śląsku (1132 dzieci na 38 894). W kilku innych regionach jeszcze gorzej. Np. w Lubuskiem tylko 1,5 proc. (136 dzieci na 9200) siądzie w ławkach w I klasie. Takie dane zebrali dziennikarze "Gazety" z kuratoriów.
– Dzieci, które chodziły do przedszkola, dobrze aklimatyzują się w szkole – mówi dr Eugenia Rostańska, pedagog z Uniwersytetu Śląskiego. Dodaje, że aby mieć pewność, iż dziecko nie zniechęca się do nauki, trzeba uważnie słuchać, co mówi o szkole.
Źródło: Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza, 2.09.2009 r.