Rok szkolny 2010/2011 był drugim z rzędu, gdy o tym, czy dziecko rozpocznie naukę wcześniej niż w wieku 7 lat, decydowali rodzice. Zgodnie z ich wolą do I klas w całym kraju poszło 12,5 proc. dzieci sześcioletnich (rok wcześniej - 4,3 proc.).
- W 84 proc. szkół podstawowych, w klasach pierwszych lub w oddziałach zerowych uczą się dzieci sześcioletnie - poinformowała w Sejmie wiceminister edukacji Krystyna Szumilas. Jej zdaniem, świadczy to o tym, że rodzice zaufali tym szkołom.
Według Szumilas, z powodów demograficznych teraz jest najkorzystniejszy moment na wprowadzenie obniżenia wieku obowiązku szkolnego. W 2002 r. populacja sześciolatków wynosiła 427 tys., teraz jest ich 354 tys. Liczba uczniów w szkołach spada od wielu lat. W roku szkolnym 2008/2009 w podstawówkach było 2 mln 294 tys. uczniów, zaś w roku szkolnym 2010/2011 było ich 2 mln 191 tys. Oznacza to, że mimo iż do szkół poszło 58 tys. sześciolatków, liczba uczniów w szkołach podstawowych zmalała o 102 tys.
Jak podkreśliła wiceminister, na terenach wiejskich sześciolatki w szkołach to ratunek przed zamykaniem szkół. "Tam populacja dzieci, które są w rocznikach szkoły podstawowej, jest najmniejsza" - poinformowała. Jednocześnie zaznaczyła, że istnieją duże różnice między poszczególnymi samorządami i szkołami w skali kraju.
Wiceminister przypomniała, że w nowej podstawie programowej nauczania kładziony jest nacisk na to, że nauczanie odbywa się w oparciu zabawę, stąd program „Radosna Szkoła". W ostatnich 2 latach wydano na niego prawie 156 mln zł, w wyniku czego powstało 997 placów zabaw (w tym 517 na wsi).
 
Źródło: Serwis Samorządowy PAP, 30.06.2011 r.