Swoje poglądy przedstawiła podczas II Kongresu Edukacja i Rozwój, na którym wygłosiła wystąpienie pt. "Wspieranie dzieci w rozwoju - granica między stymulacją a nadmierną presją".
- Powszechne jest przekonanie, że im więcej zajęć dodatkowych zapewnimy dzieciom, tym większe będą miały szanse na dostanie się do lepszej szkoły a także na późniejsze powodzenie na rynku pracy. Wielu rodziców twierdzi, że to, na ile zajęć zapisali swoje dzieci świadczy o tym, jak dobrymi są rodzicami - twierdzi dr Aleksandra Piotrowska.
zwróciła uwagę, ze wyraźny wzrost liczby zajęć dodatkowych spowodowany jest faktem, że rodzice mają coraz mniej czasu dla swoich dzieci. Jednym z celów tych zajęć jest więc zapewnienie dzieciom opieki w czasie, kiedy rodzice nie mogą tego zrobić.
Stymulacja rozwoju, według prelegentki, powinna opierać się na próbach zaangażowania dzieci w aktywności określonego rodzaju i może przyjmować formę zorganizowanych zajęć. Należy jednak pamiętać, że granica pomiędzy stymulacją a przestymulowaniem i nadmierną presją jest cienka. Działania rodziców i nauczycieli z pewnością nie powinny wiązać się z naciskiem na odpowiednio wysoki, arbitralnie ustalony poziom wykonania podejmowanych aktyności. Innymi słowy - dobrym pomysłem jest chęć budzenia w wychowankach zainteresowania historią, literaturą, szachami, siatkówką, czy narciarstwem. Nie jest natomiast wskazane wymaganie od dzieci osiągnięcia w tych dziedzinach mistrzostwa.
- Jeśli będąc rodzicem, mam do wyboru zapisać dziecko na kółko historyczne prowadzone przez wybitnego historyka, profesora PAN, albo wziąć dziecko za rękę i pójść z nim w tym czasie na spacer albo polepić z nim z plasteliny - korzystniejszy będzie czas spędzony razem - deklaruje prelegentka. Dzieci w wieku szkolnym bardzo niewiele aktywności, poza odrabianiem lekcji i wożeniem na dodatkowe zajęcia, mają szansę wykonywać wspólnie z rodzicami. Tymczasem to właśnie tego potrzebują do rozwoju najbardziej.
Małgorzata Stańczyk