Uczniowie przeklinają, rzucają w nauczycieli papierami, bekają i w każdy możliwy sposób przeszkadzają w prowadzeniu lekcji. Nauczyciele tłumaczą, że to właśnie takie chamskie zachowanie, prowokuje ich do gwałtownej reakcji.
- Jeden beka, drugi głośno puszcza bąka. Mam wykształcenie uniwersyteckie, studia podyplomowe, kursy, mianowanie, a na niektórych uczniów żadnego wpływu. Wystarczy jeden w klasie, żeby rozwalić lekcję. Wyobrażam sobie czasami, że podchodzę do takiego gnoja, łapię za kark. Ale nie podchodzi, nie łapie, żeby nie skończyć jak ten wuefista z gimnazjum w Białymstoku. Miał sprawę w sądzie, bo nie wytrzymał, chwycił ucznia, pchnął, chłopak odbił się od drzwi. - mówi gazecie jedna z nauczycielek.
- Najgorsze, co może zrobić nauczyciel, to dać się ponieść emocjom tłumaczy z kolei pedagog, prof. Jacek Pyżalski. -Wyzywać, grozić, obrażać, mówić: doigrałeś się, już po tobie. Wtedy uczeń nie ma nic do stracenia, inni też się nakręcają. I już nikt nie chce się wycofać.
Profesor prowadził badania dotyczące reakcji nauczycieli na trudne sytuacje. Poprosił pedagogów o opisanie, co im się przytrafiło na lekcjach w ciągu kilku ostatnich tygodni. Nauczyciele twierdzili, że uczniowie na lekcjach rozmawiają przez telefon, rżą jak konie, pukają, stukają, poszturchują się, czytają gazety, grają w karty, jedzą.
Większość nauczycieli uważała, że na niektórych uczniów działa tylko ostry krzyk, a co szósty chciałby, żeby w szkole były dozwolone kary cielesne – inaczej nie utrzyma się dyscypliny. To z kolei spotkało się z dezaprobatą rzecznika praw dziecka (pisaliśmy o tym tutaj).
Brak doświadczenia i wiedzy na temat radzenia sobie z zapanowaniem nad trudną klasą, powoduje, że w szkołach faktycznie dochodzi do przypadków przemocy, a nauczyciele stają za to przed sądem. Wielu pedagogów nie wytrzymuje napięcia.
- Są nauczyciele, którzy trzy lata popracują i już są zawodowo wypaleni. To makabra mieć 28 lat i wszystkiego serdecznie dość mówi Tomasz Wojciechowski, psycholog, prezes Fundacji na rzecz Bezpieczeństwa i Współpracy w Szkole Falochron - Nie mają dobrego przygotowania do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, na studiach się tego nie uczy - dodaje.
Nauczyciele alarmują, że z każdym rokiem sytuacja jest coraz gorsza, w dużym stopniu - ich zdaniem - odpowiedzialni są za to rodzice, którzy mają roszczeniową postawę wobec szkoły albo unikają rozmowy. Więcej>>

Kwestia radzenia sobie z kryzysową sytuacją w szkole poruszona zostanie na I zjeździe Akademii Zarządzania Dyrektora Szkoły, który odbędzie się 23 stycznia 2013 r. w Warszawie. Program dostępny tutaj>>

Polecamy także publikację "Od walenia po łapach do zmarszczenia brwi, czyli o środkach dyscyplinujących w szkole" oraz artykuł:  Dyscyplina w szkole - surowa kara, czy wyrozumiałość?