Mówi o 350 mln dzieci, które rokrocznie dotyka jakaś forma przemocy w szkole. To więcej, niż populacja całych Stanów Zjednoczonych. Opowiada o kilkuletnich dziewczynkach z tzw. krajów rozwijających się, zmuszanych do seksu z nauczycielami, które w razie odmowy zastraszane są groźbą niskiej oceny lub braku promocji do następnej klasy. Przedstawia listę 88 krajów, wśród których znajduje się Francja i kilka stanów USA, gdzie prawo pozwala nauczycielom używać fizycznej przemocy wobec uczniów. Przypomina, że w wielu innych państwach zakaz bicia dzieci pozostaje wyłącznie na papierze.
- Często deprecjonujemy przemoc psychiczną. Funkcjonuje powiedzenie, że pałki i kamienie mogą połamać kości, ale słowa nie ranią. To kłamstwo. Rany na psychice najtrudniej się goją - mówi ekspert od pracy z dziećmi dotkniętymi przemocą Barbara Coloroso.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że jest różnica pomiędzy jednorazowym konfliktem, kłótnią czy nawet bójką a regularnym znęcaniem się nad upatrzoną ofiarą.
Straty pieniężne wynikające z przemocy w szkole oszacowano na 60 mld dolarów dla trzynastu poddanych badaniu krajów. W tę sumę wliczono m.in. pieniądze wydane na edukację, z której dziecko nie skorzystało, bo bało się upokorzeń w szkole, utracone zarobki, które dziecko w przyszłości mogłoby osiągnąć, gdyby mogło swobodnie się uczyć oraz koszty terapii.
Raport powstał na podstawie zarówno badań w terenie, jak i analizy literatury i informacji otrzymanych od różnych organizacji pozarządowych.







