Ponad 800 wiejskich, małych przedszkoli najpóźniej za rok straci dotacje unijne. Kto je będzie później współfinansować - nie wiadomo. Nie powstaną też do września nowe ośrodki przedszkolne ani kluby przedszkolaka, bo rozporządzenie Ministerstwa Edukacji o "innych formach edukacji przedszkolnej" stawia im zbyt wyśrubowane kryteria.
Małe przedszkola muszą spełniać wyśrubowane wymagania dotyczące budynków użyteczności publicznej, a to wyklucza wiele lokalizacji, np. prywatne domy - mówi Anna Blumsztajn z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Komeńskiego, która od lat promuje edukację małych dzieci. - Dostosowanie się do przepisów zabierze gminom przynajmniej trzy miesiące, nie zdążą uruchomić przedszkoli do września.
Tomasz Marzęda z urzędu gminy w Lubartowie, która prowadzi cztery wiejskie kluby przedszkolaka dla 64 maluchów wskazuje na kolejne utrudnienie: - W naszych klubach wolontariuszami są rodzice. Nowe rozporządzenie wymaga, by mieli badania sanitarno-epidemiologiczne. Wielu wycofa się z pomocy - narzeka.
Równocześnie nie ma jednoznacznego prawa, które pozwalałoby gminom współfinansować istniejące przedszkola założone przez organizacje pozarządowe.
W dodatku MEN stawia niewykonalny wymóg: do 30 września 2007 r. alternatywne przedszkola miały zarejestrować się w gminach i podać liczbę dzieci, które mają pod opieką. Tylko wtedy będą mogły działać w nowym roku szkolnym 2008/2009. I uzyskać dotację od gminy. Kłopot w tym, że we wrześniu 2007 r. o alternatywnych przedszkolach w prawie nie było ani słowa. Zostały dopisane do ustawy oświatowej dopiero w październiku. Ten prawny paradoks nadal nie został przez MEN rozwiązany w nowym rozporządzeniu. Dla części alternatywnych przedszkoli może mieć dramatyczny finał: likwidacja.

Źródło: Dziennik „Polska”, 9.07.2008 r.