Ministerstwo Edukacji żąda aby od 2009 r. każda szkoła obowiązkowo oferowała lekcje etyki jako alternatywę dla religii.
Jednak jak ustalił dziennik „Polska”, w powstającym właśnie rozporządzeniu MEN nie zmieni wymagań co do wykształcenia nauczycieli etyki. - Będą musieli być magistrami filozofii z przygotowaniem pedagogicznym lub mieć podyplomowe studia w tej dziedzinie - zapowiada rzecznik resortu Barbara Milewska. To zapowiedź problemów ze znalezieniem chętnych do uczenia etyki w szkołach. Teraz na 32 tys. szkół zajęcia z etyki prowadzą tylko 354. A katechetów zatrudnia ponad 27 tys. podstawówek, gimnazjów i liceów.
Ministerstwo uspokaja, że dyrektorzy mają jeszcze rok, by zatrudnić odpowiednio wykształconych nauczycieli lub zapewnić chętnym do nauczania etyki studia uzupełniające. Milewska zapewnia, że za studia nauczyciele nie zapłacą nic, bo urzędy marszałkowskie mają na ten cel unijne pieniądze.
Innego zdania jest prof. Magdalena Środa, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego i współautorka pierwszego podręcznika do etyki. Przekonuje, że absolwenci filozofii zwykle nie są zainteresowani pracą z uczniami. Wiele wydziałów filozoficznych w ostatnich latach pozamykało ścieżki pedagogiczne. Prof. Środa sądzi, że nauczania etyki podejmą się szkolni katecheci.
Brakiem lekcji etyki w Polsce zajął się Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Urszula i Czesław Grzelakowie z Wielkopolski, rodzice Mateusza, w 2002 r. oskarżyli Polskę o dyskryminację niewierzących uczniów, naruszenie prawa do wolności sumienia i wyznania.
Skarga czeka na rozstrzygnięcie.

Źródło: Dziennik „Polska”, 7.08.2008 r.