Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło nowy kanon lektur. Niepokój budzi fakt, że niektóre lektury mają być czytane jedynie fragmentami.

Zaczęło się od protestów. „Dziennik” napisał, że MEN wykreśla klasyków, chociaż żadnego z wielkich nazwisk w propozycji nie zabrakło. Są natomiast przesunięcia, np. Sienkiewicz będzie w gimnazjum, nie będzie go w liceum. Niektóre partie potraktowały kanon lektur jak propozycję polityczną. Już zaprotestował były wiceminister edukacji Sławomir Kłosowski z PIS.

Omawianie fragmentów dzieł literackich nie przeraża dr hab. Agnieszki Kłakówny. Trudno natomiast będzie się zdecydować, które fragmenty wybrać i jak je z uczniami omawiać. I nie w tym jest problem.

„Zapominamy, że podstawa programowa powinna określać dobrze uzasadnioną filozofię kształcenia. I tego mi brakuje w najnowszej propozycji MEN. (...) My potrzebujemy teraz nowej Komisji Edukacji Narodowej i poważnej dyskusji nad formułą kształcenia. A nie kolejnej awantury o listę lektur” – mówi Agnieszka Kłakówna.

Na zlecenie „Dziennika” TNS OBOP przeprowadził sondaż na temat zmian w kanonie lektur. Wynika z niego, że najwięcej Polaków chce, aby pozostały dzieła Sienkiewicza, 94% opowiedziało się za czytaniem w całości „Quo Vadis”, 93, za „Potopem”. Większość (od 50 do 88%) chce również zachować „Syzyfowe prace”, „Romeo i Julię”, „Zbrodnię i karę”, wiersz Bełzy „Kto ty jesteś? Polak mały.” „To zdrowy objaw, świadczący o przywiązaniu do wartości konserwatywnych, które od zawsze kształtowały tożsamość Polaków” – komentuje prof. Marcin Król, historyk idei.

Gazeta Wyborcza 12.04, Dziennik 13.04.