Niemiecki przemysł ma problem z napływem młodych kadr.
 Kiedyś robiłem facetowi przysługę, jeśli brałem jego syna do mojego zakładu na praktykę. Dziś to on robi mi przysługę, jeśli przysyła do mnie swoje dgziecko - skarżą się przedsiębiorcy. Młodzież woli uniwersytet, niż naukę zawodu i to mimo wręcz absurdalnych wysiłków podejmowanych przez pracodawców, którzy oferują praktykantom dowóz taksówkami, iphony lub służbowe samochody.
- Jeśli nie zatrzymamy tego trendu, to nasza gospodarka dozna nieodwracalnych szkód - mówi Eric Schweitzer, przewodniczący Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej - To paradoks, że sale wykładowe są przepełnione, a w warsztatach nie ma komu pracować - żali się Schweitzer. Więcej>>

Polecamy: Niemcy chcą kształcić polskich pracowników