W najnowszym rozporządzeniu w sprawie oceniania Ministerstwo Edukacji umieściło zapis, że ocena niedostateczna nie przeszkadza w promocji do następnej klasy. Więcej - można będzie mieć nawet dwie jedynki. Projekt rozporządzenia trafił właśnie do konsultacji społecznych i wiele wskazuje, że rozpęta się wielka awantura. Nauczyciele są zszokowani tym pomysłem, gdyż nie mają wątpliwości, że taka zmiana reguł jeszcze bardziej obniży wymagania w szkołach, pogarszając ich poziom.
Resort oświaty tłumaczy, że możliwość przechodzenia do następnej klasy - nawet po oblaniu egzaminu poprawkowego - istnieje już w szkołach podstawowych i gimnazjach. Teraz chce dać taką same prawa uczniom szkół ponadgimnazjalnych. "Zmiana ta pozwoli na równe traktowanie ucznia w tym zakresie z każdego typu szkół" - przekonuje MEN.
Wydaje się jednak, że nie o równość tak naprawdę tu chodzi, tylko o to, aby umożliwić absolutnie wszystkim zdanie matury. Resort dodatkowo chce umożliwić uczniom zdawanie egzaminu poprawkowego z dwu przedmiotów, z których dostali ocenę niedostateczną. Do tej pory można było poprawiać tylko jeden. Drugi w wyjątkowej sytuacji, za zgodą rady pedagogicznej.
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty apeluje, żeby w szkole ponadgimnazjalnej zachować dawny zapis, bardziej motywujący ucznia do pracy.
Prof. Marcin Król, dziekan Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego, uważa że to ewidentnie kolejny krok do umasowieniu szkół ponadgimnazjalnych. Pierwszym krokiem było obniżenie poziomu matury.
Obecnie, jak wynika z danych GUS, do liceów chodziło 44 proc. młodzieży. Podczas gdy jeszcze 15 lat temu było to niecałe 30 proc. W zeszłym roku szkolnym do matury w liceach przystąpiło 97,4 proc. A tylko dwa i pół procent jej nie zdało.

Gazeta Prawna, 19 maja 2010 r., Klara Klinger