Samorządy po to, by ułatwić życie rodzicom, gdy szkoły są zamknięte, chcą organizować opiekę nad dziećmi w czasie ferii. Płacą świetnie - zarobić można nawet 60 zł za godzinę, mimo że nauczyciele za ferie i tak otrzymują wynagrodzenie, a dodatkowo mogą sobie dorobić, bo gmina zatrudnia ich na zlecenie. Tymczasem brakuje nauczycieli chętnych do pracy przez te dwa tygodnie.
Samorządowcy są oburzeni. Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich, mówi: – Z jednej strony nauczyciele mówią, że słabo zarabiają, a gdy dajemy możliwość dorobienia, nie są tym zainteresowani. Być może dlatego, że ich zarobki szybko rosną. Od września, po kolejnej podwyżce, ponad 40 proc. z nich będzie zarabiać prawie 5 tys. zł brutto.
Samorządowcy domagają się zmian w prawie. Olszewski twierdzi, że rząd powinien dać dyrektorom szkół instrument, który w razie potrzeby zobligowałby nauczycieli do pracy w ferie. Chcą też samodzielnie decydować o ich pensjach i czasie pracy. Domagają się wydłużenia ścieżki awansu, tak aby mistrzem w zawodzie nie stawał się nauczyciel z zaledwie 10-letnim stażem.
– Skoro nauczyciele nie chcą dorabiać w ferie, to pewnie są zmęczeni i tych dwóch tygodni odpoczynku nie zrekompensują żadne pieniądze – tłumaczy postawę pedagogów Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
 
Źródło: Gazeta Prawna, 14.01.2011 r.