W ubiegłym tygodniu minister edukacji poprosiła szkoły o zorganizowanie pogadanek dla uczniów i rodziców o szkodliwości dopalaczy. Na stronie internetowej MEN zamieszczone zostały przykładowe scenariusze lekcji i spotkań z rodzicami. Scenariusze są nowoczesne - z elementami wykładów, ale i warsztatowych dyskusji. W tym dla rodziców jest np. punkt z pracą w grupach pod hasłem "Dopalacze - co mogą zrobić rodzice?". Inny punkt - "Doświadczenia własne" - przewiduje, że nauczyciel poprosi rodziców, żeby sobie przypomnieli, jak to było, kiedy oni - jak ich dzieci teraz - mieli kilkanaście lat.
I przeciw temu buntują się nauczyciele. - Trudno, żeby ludzie pozwolili sobie w gronie obcych na taką otwartość - mówi dyrektor szkoły w Gorzowie. Inny dorzuca: - Rodzic wyzna, że palił trawkę, a dziecko się dowie i pomyśli: to ja też mogę! Nauczyciele z Krakowa kpią: - Już widzę, jak ojciec Kowalskiego wstaje z ławki i przyznaje się, że w młodości palił trawkę.
Większość rodziców czeka na spotkania, choć mają także obawy czy pogadanki się udadzą.
- Nauczyciele źle sobie radzą z wyzwaniami wychowawczymi, wolą merytoryczne zajęcia - mówi Joanna Szymańska, kierownik pracowni profilaktyki i uzależnień z Ośrodka Rozwoju Edukacji, współautorka scenariusza spotkań o dopalaczach. Jej zdaniem nauczyciele boją się szczególnie kontaktu z rodzicami. - Naszej szkole brakuje umiejętności współpracy. Obie strony: nauczyciele i rodzice, nie mają do siebie zaufania - mówi.
Anna Walerzak-Więckowska, dyrektorka Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Gdańsku, rozumie obawy nauczycieli. - Najpierw warsztaty dla nauczycieli, jak rozmawiać z rodzicami, a dopiero potem zajęcia o dopalaczach

Źródło: Gazeta Wyborcza, 19.10.2010 r.