"Było więc o zdradzie i byciu przeklętym. Zaścianek i głupota, gwóźdź do trumny polskości - oto czym stał się egzamin maturalny z języka ojczystego. Brrr!". - cytuje nauczyciela "Gazeta Wyborcza".
- Młodzież jest przyzwyczajona, że bezwartościowe rzeczy, które nie mają związku z codziennym życiem, czasem trzeba wałkować na języku polskim. Dlatego z pewnością sobie poradziła. Może gdyby nagle na maturze pojawił się bardziej życiowy temat, to uczniowie mogliby zbaranieć i się zagubić. Do świeżego powietrza też trzeba ludzi przyzwyczajać. - mówi w wywiadzie dla "GW". Więcej>>

Polecamy: Polonista: matura to nie sprawdzian z patriotyzmu