Z dobrowolnego posyłania sześciolatków do szkoły skorzystało tylko 16 tysięcy dzieci czyli 4,7 procent. W Polsce jest ponad 348 tys. dzieci w wieku sześciu lat. Zaskakująco mało sześciolatków zaczęło edukację w regionach, gdzie jest dużo przedszkoli. W województwach opolskim i śląskim zrobiono tak tylko w ponad 3 proc. rodzin. Znacznie większy odsetek trafił do szkół w regionach, gdzie nie ma rozwiniętej sieci przedszkoli, np. w Warmińsko-Mazurskim i Podlaskiem.
– To porażka MEN, które nie potrafiło przekonać rodziców – uważa była minister edukacji Krystyna Łybacka (SLD). Dodaje, że doszło do chaosu w nauczaniu najmłodszych. – Wprowadzono programy, które zakładają, że wszystkie sześciolatki są w szkołach. Tracą siedmiolatki, które powtarzają treści nauczone w zerówkach, i sześciolatki, które pozostały w przedszkolach.
Sławomir Kłosowski (PiS), były wiceminister edukacji, dodaje, że pomysły MEN nie mają poparcia w społeczeństwie. – Jednak w przyszłym roku dzieci w szkołach będzie więcej. Rodzice są do tego przymuszeni, bo w przedszkolu dzieci nie uczą się pisać ani czytać – mówi.
Minister edukacji Katarzyna Hall nie traci optymizmu. Wskazuje, że do niemal 72 proc. wzrosła liczba pięciolatków w przedszkolach.
„Rzeczpospolita” zamieszcza mapę województw ze wskazaniem , jaki procent sześciolatków uczy się w szkole. Z komentarza gazety wynika, że są duże rozbieżności w danych. Według MEN aż 13,6 proc. sześciolatków uczy się na Podlasiu, tymczasem kuratorium w Białymstoku podaje, że jest to tylko 5 proc. (487 dzieci). Resort edukacji tłumaczy różnicę jedynie tym, że dane zbierał bezpośrednio od gmin.
 
Źródło: Rzeczpospolita, 20.11.2009 r.