Krakowska radna Małgorzata Jantos (PO) apeluje o stworzenie męskiej i żeńskiej szkoły podstawowej i gimnazjum. Przytacza dane Australijskiego Towarzystwa Badań nad Edukacją, którymi objęto 270 tys. dziewcząt i chłopców: "Osoby, które ukończyły szkoły żeńskie lub męskie, na studiach osiągają znacznie lepsze wyniki niż ich koledzy i koleżanki ze szkół koedukacyjnych" - czytamy w jej interpelacji.
Jan Żądło, szef krakowskiego wydziału edukacji, jeszcze w kwietniu na zebraniu z dyrektorami szkół podstawowych i gimnazjów powie o możliwości tworzenia osobnych klas żeńskich i męskich.
O tworzeniu oddzielnych klas dla chłopców i dziewczynek usłyszeli nauczyciele na wykładzie na Uniwersytecie Jagiellońskim o edukacji zróżnicowanej ze względu na płeć.
Konferencja na UJ odbyła się w czerwcu 2007 r., gdy ministrem edukacji był Roman Giertych - gorący zwolennik tworzenia klas żeńskich i męskich. Giertych chciał utworzyć po jednej takiej szkole w województwie.
W Polsce jest ok. 70 męskich i żeńskich szkół, ale w większości są to niższe seminaria duchowne i szkoły mistrzostwa sportowego.
Prof. Adam Niemczyński, psycholog rozwojowy, kierownik Zakładu Zarządzania w Oświacie Uniwersytetu Jagiellońskiego mówi: - Podstawową funkcją szkoły jest kształtowanie osobowości człowieka. Szkoła jest mikrospołeczeństwem, dlatego powinniśmy uczyć się w niej ról na całe życie. Dzielenie klas na męskie i żeńskie to idiotyzm. To segregacja, a ludzi nie powinno się segregować. Argumenty, że chłopcy i dziewczyny uczą się w innym tempie i dlatego powinni robić to osobno, są wyssane z palca. Ludzie mają różne zdolności i w różnym tempie przyswajają wiedzę bez względu na płeć.

Źródło: Gazeta Wyborcza, 6.04.2010 r.