Z dużej chmury mały deszcz
Początek roku zdominowała dyskusja na temat nowelizacji Karty Nauczyciela, która miała wprowadzić istotne zmiany dotyczące zatrudniania pedagogów. Zmienić miały się takie kwestie, jak choćby system awansu zawodowego oraz procedury dotyczące postępowania dyscyplinarnego nauczycieli. Związki zawodowe i samorządowcy toczyli nieustanny spór o poszczególne przepisy nowelizacji, okazało się jednak, że niepotrzebnie. Rząd, który cały czas zapewniał, że pracuje nad reformą, ostatecznie się z niej wycofał i nie zamierza wracać do tematu przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r.

Minister edukacji potwierdza - na reformę Karty Nauczyciela trzeba będzie poczekać>>

Drugim punktem zapalnym okazała się zmiana dotycząca zatrudniania asystentów nauczycieli, w której związki zawodowe widziały kolejny wyłom w Karcie Nauczyciela. W dyskusji, która toczyła się wokół projektu, padały argumenty, że samorządowcy w ramach oszczędności zaczną masowo zatrudniać asystentów zamiast nauczycieli. Ostatecznie przepisy nieco zmodyfikowano, a zatrudnianie asystentów nie okazało się tak atrakcyjnym pomysłem, jak przepowiadali związkowcy - niewiele szkół zdecydowało się na przyjęcie dodatkowej kadry. Być może na zwiększenie popularności  wpłynie kolejna reforma pozwalająca na powiększenie liczby uczniów w klasie, jeżeli nauczycielowi pomagał będzie asystent.

Powiększenie klasy tylko za zgodą rady rodziców>>

Podręcznik nie tak kontrowersyjny
Największą reformą w przepisach oświatowych była w 2014 r. zmiana dotycząca wprowadzenia darmowego podręcznika. Hojność rządu nie zachwyciła jednak ani nauczycieli, ani tym bardziej przedsiębiorców. Najwięcej protestów zmiany wywołały oczywiście w środowisku wydawców, na których budżetach odbiła się reforma.

WSiP: przez rządową reformę zaczynamy zwalniać pracowników>>

Wśród pracowników szkół zmiany nie wywołały aż takiego oburzenia. Narzekano głównie na jakość ministerialnego dzieła, zarzucając książce że jest naiwna, brzydka i nie rozwija umiejętności matematycznych. Pojawiły się też obawy, że ze względu na szybkie tempo wdrażania reformy, nauczyciele nie zdążą się przygotować do korzystania z nowych materiałów.

Rządowy elementarz naiwny i nie uczy liczyć?>>

Jak się jednak okazało, brak walorów edukacyjnych to nie najgorsza wada "Naszego Elementarza". Wnikliwa analiza książki, którą przeprowadzili biskupi, wykazała, że podręcznik może być niebezpieczny dla duszy (obecność smoków i postaci mitologicznych) i instytucji rodziny (brak obrazków z rodziną przy stole).

Biskupi krytykują rządowy elementarz>>

Zwracano również uwagę na brak Bożego Narodzenia w części dotyczącej zimy. Mimo że bohaterowie książki ubierali choinkę i kupowali prezenty, to ani razu nie pojawiła się pełna nazwa świąt. Autorzy książki poprawili to po konsultacjach społecznych.

Rodzice protestują przeciwko usuwaniu Bożego Narodzenia z rządowego elementarza>>

"Potop", "Wesele" na maturze? Kto by się spodziewał?
Okres maturalny, jak co roku, okazał się przyczynkiem do dyskusji nad kondycją systemu edukacji. Internet zaroił się od postów, w których maturzyści wyrażali niezadowolenie z doboru tak egzotycznych lektur jak "Potop" i "Wesele". Jak pokazały wyniki, obeszło się jednak bez większych wpadek - maturę z polskiego na poziomie podstawowym zdało 94 proc. maturzystów.

Maturzyści odkryli nieznane fakty z życia Izabeli Łęckiej>>

Dużo gorzej było z matematyką. Po uwzględnieniu matury poprawkowej, egzamin z królowej nauk oblało aż 17 proc. maturzystów. Na nauczycieli spłynęła fala krytyki, zarzucano im brak wiedzy, rutynę, a wręcz to, że zabijają w uczniach zdolności matematyczne.

Szkoła zabija talent do matematyki?

W naszej szkole nie ma gender
Burzliwe spory w 2014 r. wywoływały kwestia tzw. ideologii gender, która - według środowisk prawicowych - godzi w wartości rodzinne i narusza prawa rodziców do wychowywania dziecka według wyznawanego przez siebie światopoglądu.

RPO: program nauczania nie musi być zgodny z poglądami rodziców>>

Reakcją na zamachy w postaci wprowadzania programów równościowych w przedszkolach, czy też - jak to powszechnie określano -zmuszania chłopców do przebierania się za dziewczynki, było powołanie straży przeciwko gender.

Powstanie szkolna straż przeciwko gender>>

Drugą ciekawą inicjatywą było rozdawanie certyfikatów placówkom, które nie dopuszczają ideologii gender. Pomysł nie został jednak entuzjastycznie przyjęty przez resort edukacji, który postanowił skontrolować, skąd pomysłodawcy biorą pieniądze na finansowanie swojej działalności.

Poinformują, w której szkole nie ma gender>>

W ramach walki z seksualizacją młodzieży postanowiono rozprawić się również z edukacją seksualną w szkole. Do Sejmu wpłynął obywatelski projekt ustawy, która miała zmienić przepisy kodeksu karnego tak, by za edukację seksualną groziły dwa lata więzienia. Mimo że wnioskodawcy podnosili, że w dużym stopniu rozwiąże to problem pedofilii w Polsce, posłowie odrzucili inicjatywę.

Dwa lata więzienia za edukację seksualną - Sejm zajmie się projektem>>

Etyka nie dla leniwych
Dużo emocji budziła również kwestia organizacji lekcji etyki. Ministerstwo Edukacji Narodowej postanowiło dostosować przepisy do międzynarodowych standardów i nakazało, by lekcje etyki były organizowane nawet, gdy zażąda tego tylko jedna osoba. Szczytne założenia przegrały jednak trochę z praktyką i chociaż lekcje są, to już niekoniecznie łatwo na nie dotrzeć - często organizowane są w późnych godzinach i w miejscach odległych od szkoły.

Etyka dla każdego ucznia, ale wieczorem i na drugim końcu miasta>>

Nie obeszło się też bez dyskusji na temat znaczenia wyboru etyki zamiast religii. Lubelska kuria zasugerowała, że niechodzenie na religię jest równoznaczne z wystąpieniem z kościoła, potem jednak wycofała się z tej deklaracji.

Kuria: niechodzenie na religię to jednak nie apostazja>>

MEN kradnie Boże Narodzenie
Grudzień zdominowała natomiast dyskusja o pracy nauczycieli w przerwie świątecznej. Wywołał ją list minister edukacji, w którym szefowa resortu podkreśliła, że rodzice mają prawo żądać, by szkoła zapewniła ich dzieciom opiekę w okresie świątecznym.

Kluzik-Rostkowska: przerwa świąteczna to wolne dla ucznia, nie dla nauczyciela>>

Tak ton, jak i treść pisma, wywołały oburzenie środowisk oświatowych. Nauczyciele zarzucali minister, że próbuje za wszelką cenę wkupić się w łaski rodziców. Nie wyrażali też raczej zbyt pochlebnych opinii o tych ostatnich, argumentując, że nie powinni wykorzystywać szkoły jako przechowalni.

Nauczyciele o obowiązku prowadzenia zajęć w czasie przerwy świątecznej: nie jesteśmy niańkami>>

Odpowiedzią na ministerialny komunikat była akcja, której celem było sprawdzenie, czy minister edukacji sama będzie pracowała w Wigilie. Ostatecznie skończyło się na wigilijnym czacie na ministerialnym Facebooku, który jednak uczestnicy określili w komentarzach jako cyrk, chaos i brak szacunku. Część dyskutantów wyraziła nawet podejrzenie, że to nie minister siedziała po drugiej stronie monitora.

Nauczyciele zadzwonią, żeby sprawdzić, czy minister też pracuje w Wigilię>>

Większość tych tematów będzie nam na pewno towarzyszyć w 2015 r. Spokojniej ze względu na wybory parlamentarne będzie zapewne jedynie w kwestii reform kadrowych i likwidacji szkół.

W nowym roku życzymy jednak samych pozytywnych emocji :)

O zmianach w prawie, które weszły w życie w 2014 r. przeczytać można także tutaj>>