"Dyrektorzy szkół i nauczyciele nie są łapówkarzami! Oddajemy brudny sprzęt!" - piszą prawnicy na jednej ze stron internetowych, wzywając pracowników oświaty do oddawania prezentów, jakie otrzymują od wydawców. 
"Chcemy uczciwie zarabiać pracując z dziećmi a nie dogadując się z wydawcami, którzy za wybór ich podręczników dają nam i naszym szkołom laptopy, odtwarzacze, zagraniczne wycieczki, pobyty w spa, pieniądze." - piszą i przypominają o odpowiedzialności karnej za łapownictwo (art. 228 Kodeksu karnego). Obiecują także pomoc w ewentualnych sporach wynikłych z rozwiązywania umów z wydawcami.
Sprawa wzbudziła szeroką konsternację w branży wydawniczej - donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Sprawcy całego zamieszania odmawiają komentarza. 
– Próbowaliśmy się czegoś więcej dowiedzieć, ale bezskutecznie – mówi "DGP" Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowników Oświaty. – Owszem, trzeba przyznać, że problem gratyfikowania nauczycieli za wybór podręcznika się pojawiał. Ale to przeszłość. Dziś dyrektorzy nie sygnalizują podobnych problemów – dodaje Pleśniar.
Zawalczyć o dobre imie postanowili wydawcy podręczników, którzy nie cieszą się ostatnio szczególną popularnością. Zwłaszcza w kontekście wypowiedzi jednego z posłów Ruchu Palikota, który twierdzi, że ma dowody na powiązania pracowników MEN z koncernami wydawniczymi. 
Sekcja edukacyjna Polskiej Izby Książki stworzyła kodeks dobrych praktyk dla branży. Znalazł się w nim zapis, stanowiący, że wydawcy nie będą „wręczać nieodpłatnie nauczycielom próbek produktów, egzemplarzy okazowych, materiałów reklamowych oraz innych korzyści majątkowych”, których jednorazowa wartość przekracza kwotę 760 zł, czyli sumę zgodnie z ustawą o PIT zwolnioną z opodatkowania w przypadku wygranej lub nagród w konkursie czy loterii.

Źródła: "Dziennik Gazeta Prawna" (22 sierpnia 2012 r.), brudnysprzet.pl