– W pracy tego ministerstwa brakuje wizji i przewidywania. Reformy się wprowadza, nie biorąc pod uwagę, że zmiany w jednym miejscu powodują reakcje w innym. W ten sposób wybuchają pożary, które później trzeba gasić. Tak źle jeszcze nie było – mówi Jerzy Lackowski, wieloletni kurator oświaty, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, członek zespołu edukacyjnego rzecznika praw obywatelskich.

Podkreśla, że MEN bardzo chaotycznie realizuję reformę obniżającą wiek dzieci rozpoczynających naukę. Nauczyciele, jego zdaniem, nie są zupełnie przygotowani na pracę z sześciolatkami. Za niedopatrzenie ministerstwa uważa także to, że po opóźnieniu reformy, pozostawiono obowiązek uczęszczania do zerówki pięciolatków, których rodzice nie zamierzają posłać wcześniej do szkoły. Nieprzygotowana była także, jego zdaniem, reforma szkół ponadgimnazjalnych. Uczniowie, którzy będą musieli niedługo wybrać profil nauczania, wciąż nie wiedzą na jakich zasadach będą zdawać maturę. 
- Problem z gabinetem Tuska polega na tym, że jego ministrowie chcą jedynie trwać. Dialog z MEN wygląda tak, jakby resort słuchał, ale nie słyszał – komentuje z kolei Wojciech Książek, były wiceminister edukacji. 
Działania MEN negatywnie oceniają również samorządowcy, którzy za absurdalne uważają to, że w dyskusji na temat reformy edukacji, resort stawia się w roli negocjatora, mimo że to on powinien występować z inicjatywą. Więcej>>