- Sprowadzenie nauczyciela do roli zwykłego pracownika jest głębokim nieporozumieniem - mówił Prezydent Lech Kaczyński podczas otwarcia edukacyjnej debaty, którą zwołał w Pałacu Prezydenckim. Przyszło 11 osób - podsekretarz stanu w MEN Krzysztof Stanowski, minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak, posłanka Lewicy i b. minister edukacji Krystyna Łybacka, poseł PiS i b. wiceminister edukacji Sławomir Kłosowski, poseł PO i przewodniczący sejmowej Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży Andrzej Smirnow, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich Marek Olszewski, prezes ZNP Sławomir Broniarz, przewodniczący oświatowej "Solidarności" Stefan Kubowicz, przewodniczący Branży Nauki Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych Sławomir Wittkowicz, prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego Wojciech Starzyński oraz założyciele ruchu przeciw obniżeniu wieku szkolnego "Ratuj maluchy" Karolina i Tomasz Elbanowscy.
Prezydent wymienił, co mu się nie podoba w edukacyjnych projektach Platformy. Problemy widzi dwa - naruszenie statusu zawodu nauczycielskiego oraz jednolitego kanonu nauczania.
Prezydent uznał obowiązujące zapisy Karty nauczyciela, która gwarantuje nauczycielom 18-godzinne (po 45 minut) pensum, za słuszne przywileje, które trzymają ich w zawodzie przy niskich płacach i sprzeciwił się uzgodnionym przez MEN ze związkami zawodowymi zmianom zakładającym, że nauczyciele będą mieli od września 2009 roku jedną w tygodniu dodatkową godzinę zajęć.
Lech Kaczyński powiedział też, że ma wątpliwości, czy słuszna była reforma szkół polegająca na wydzieleniu sześcioletniej szkoły podstawowej i trzyletniego gimnazjum. "Gimnazjum gromadzi dzieci, a później (...) prawie młodzież, w niezwykle trudnym wieku. I to jest takie zgromadzenie starszych dzieci i najmłodszej młodzieży, w którym bywają zasadnicze kłopoty. Takie są reguły rozwoju każdego człowieka" - ocenił prezydent. Dodał jednak, że w tym systemie nie można zbyt często dokonywać zmian.
Prezydent opowiedział się ponadto za ścisłym nadzorem państwa nad szkołami. Podkreślił, że nie ma nic złego w tym, że szkoły są prowadzone przez samorządy. Zastrzegł jednak, że to na rządzie spoczywa odpowiedzialność za jakość edukacji i obowiązek jej egzekwowania.
Prezydentowi nie podobało się, że po nowelizacji ustawy oświatowej samorząd mógłby przekazać prowadzenie szkoły organizacji pozarządowej. Podkreślał, że po wprowadzeniu reformy "będziemy mieli nie jeden, ale wiele systemów oświaty" i dlatego "polskość jest zagrożona".
Prezydent twierdził również, że „w naszej literaturze i historii potrzebny jest jednolity kanon” mimo, ze  - ani MEN, ani rząd - nie próbuje z kanonu rezygnować. MEN opracował właśnie wspólne dla całego kraju podstawy programowe w każdym przedmiocie. Mają obowiązywać wszystkich polskich uczniów.
Prezydent pochwalił system egzaminów zewnętrznych. Jego zdaniem, są one dobrym narzędziem obiektywnego weryfikowania poziomu nauczania w poszczególnych szkołach i jest "jedynym sposobem" wyrównywania tego poziomu
Debata edukacyjna u prezydenta ma potrwać jeszcze tydzień. Kolejne fronty do omówienia: wcześniejsze emerytury, obniżenie wieku szkolnego, nowe podstawy programowe, patologie w szkołach. Wczoraj przez trzy godziny goście przedstawiali swoje stanowiska. W poniedziałek razem z ekspertami zasiądą do rozmów tematycznych. 5 listopada Kancelaria Prezydenta ma przedstawić konkluzje. Debatę prowadzi prezydencki minister Ryszard Legutko, który pod koniec kadencji PiS zastąpił na krótko Romana Giertycha na stanowisku ministra edukacji.
Edukacyjny "okrągły stół" zwołał prezydent Kaczyński w sierpniu na prośbę Związku Nauczycielstwa Polskiego.
 
Źródło: Gazeta Wyborcza, Gazeta Prawna, 24.10.2008 r.