- Wobec nich śledztwo umorzyliśmy ze względu na niski stopień szkodliwości społecznej - mówi prokurator Mirecki. - Byli postawieni pod ścianą. Od firm, które dostarczały sprzęt, słyszeli, że jak nie podpiszą dokumentów, to pieniądze na cały program mogą przepaść.
Przed sądem staną cztery pracownice konsorcjum dostarczającego sprzęt oraz dyrektor z MEN. Więcej>>

Polecamy: Jest akt oskarżenia w związku z nadużyciami przy komputeryzacji szkół