„Rzeczpospolita” zamieszcza rozmowę z dyrektorami dwóch warszawskich szkół podstawowych.
Dyrektor szkoły nr 25, Tomasz Ziewiec, uważa że sześciolatki w szkole to dobre rozwiązanie, bo dziecko w tym wieku ma bardzo dobrą pamięć i szybko nabywa nowych umiejętności; im wcześniej się zacznie edukację tym lepiej. W szkole, którą kieruje, liczba sześciolatków stale się zwiększa. W nowym roku szkolnym będą to dwie klasy – ponad 40 uczniów. Przygotowano odpowiednio sale lekcyjne a szkoła stała się wrażliwsza na problemy małych dzieci. W szkole wprowadzono program „Zaopiekuj się mną". Polega on na tym, że szóstoklasiści są dla sześciolatków jakby przewodnikami po szkole.
Jarosław Pytlak, dyrektor Zespołu Szkół STO na Bemowie w Warszawie, jest przekonany, że przyśpieszanie dzieciom edukacji w pierwszej klasie jest błędne i niepotrzebne. Jego szkoła nie przyjmuje sześciolatków. Dyrektor Pytlak obawia się, że obniżenie wieku szkolnego spowoduje, że zdobywanie wiedzy będzie dla dziecka czymś trudnym, najeżonym przeciwieństwami. - Ta reforma nie została poprzedzona żadnym pilotażem. Nie mam zaufania do tego, co MEN mówi o korzyściach z reformy. Uważam, że argumenty mówiące, jak to dzieci, które wcześniej rozpoczną edukację, będą świetnie przygotowane do życia, to myślenie życzeniowe, bo tak naprawdę nie ma podstawy do mniemania, że tak rzeczywiście będzie. Poza tym nauczyciele też są nieprzygotowani do uczenia sześciolatków - mówi.

Rzeczpospolita, 8 czerwca 2011 r., Renata Czeladko