- Plan zajęć jest absurdalny, raz lekcje rozpoczynają się o 7.15, innego dnia o 13.45 – skarży się matka sześciolatka, który rozpoczął naukę w ząbkowskiej podstawówce – W jednym i drugim przypadku oznacza to, że długie godziny spędzi na świetlicy. Trudno mi uwierzyć, że później będzie chętne i zdolne do nauki w domu. Jest również zbulwersowana faktem, że szkoła zażądała, by rodzice dostarczyli do placówki  nawilżane chusteczki, papierowe ręczniki, chusteczki higieniczne oraz ryzę papieru do ksero.

NIK: szkoły mają odpowiednią kadrę i sale przystosowane do potrzeb sześciolatków>>

Pojawiają się także skargi na infrastrukturę. W jednej ze szkół sale dla sześciolatków urządzono w przybudówce, która nie jest połączona z głównym budynkiem. W innej podstawówce najmłodszych uczniów oddzielono od gimnazjalistów parawanem przyniesionym z gabinetu pielęgniarskiego.
MEN tłumaczy, że to pojedyncze przypadki i zapowiada, że każdy z nich sprawdzi.

Źródło: "Rzeczpospolita", stan z dnia 5 września 2014 r.

Sześciolatek zapamięta tylko ciekawą lekcję>>