Przybywa szkół, które stosują e-dziennik i w których oceny wystawia się już tylko w Internecie. Zgodnie z rozporządzeniem z lipca tego roku publiczne przedszkola i szkoły mogą prowadzić wyłącznie dzienniki elektroniczne. Potrzebna jest do tego zgoda organu prowadzącego.
W Warszawie e-dzienniki prowadzi ok. 60 miejskich szkół i zespołów szkół - na ogół równolegle z tradycyjnymi. Samorząd w Sopocie zafundował elektroniczne dzienniki wszystkim swoim 11 szkołom. Na wersję wyłącznie elektroniczną nie zdecydowała się żadna szkoła we Wrocławiu, choć tu e-dzienniki prowadzi już ok. 50 t.j. jedna piąta wszystkich szkół. Do wirtualnych ocen trudno przekonuje się Kraków. E-dziennik ma tu jedna szkoła na ponad 240 prowadzonych przez samorząd.
Dostęp do e-dziennika umożliwia login i hasło. Co innego widzi nauczyciel (ma dostęp do wyników całej klasy), a co innego rodzice (podglądają tylko swoje dziecko). Uczniowie mają jeszcze inną ścieżkę dostępu. Do obejrzenia zarówno dla dzieci, jak i rodziców są oceny i frekwencja. Rodzice mogą zajrzeć też do komunikatów od nauczycieli. Różnica między uwagą w dzienniczku a uwagą w e-dzienniku jest zasadnicza. Tę w sieci nauczyciel może skierować wprost do rodziców, bez pośrednictwa ucznia. Zdaniem nauczycieli taka kontrola rodziców mobilizuje uczniów do pracy.
Elektroniczny dziennik nie zwalnia nauczycieli z dokumentacji na papierze. Tylko część z nich, która ma dostęp do komputera i sieci, może wpisywać informacje wprost do e-dziennika. Reszta ma specjalne karty z rubrykami na oceny i obecność (nazywają je totolotkiem). Po lekcjach karty są skanowane do sieci.
Dla niektórych rodziców barierą w korzystaniu z nowych rozwiązań jest brak dostępu do internetu. Nie znaczy to jednak, że nie mają szansy poznać ocen swoich dzieci. W szkołach nadal są wywiadówki w "realu".
Źródło: Gazeta Wyborcza, 24.10.2009 r.