Związek Nauczycielstwa Polskiego zwrócił się do 2460 dyrektorów  szkół i przedszkoli z pytaniem o sposób organizacji zajęć z pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Z odpowiedzi wynika, że aż w  55 proc. przedszkoli, 48 proc. podstawówek i  39 proc. szkół ponadpodstawowych nauczyciele nie dostają wynagrodzenia za prowadzenie zajęć z pomocy psychologiczno-pedagogicznej.

 

Nauczyciele pracują za darmo. MEN: sprawdzamy to>>

 

Problem po likwidacji godzin karcianych

Problem pojawił się w 2016 r., kiedy po nowelizacji Karty Nauczyciela, zlikwidowano obowiązek realizacji dwóch dodatkowych godzin wykraczających ponad pensum. Mało precyzyjna regulacja pozostawiła lukę, sprawiła bowiem, że choć nauczyciele już nie musieli obowiązkowo prowadzić dwóch dodatkowych godzin, to nadal można im je zlecić.

 

 

 

Co więcej, jak zwracali uwagę krytycy tego rozwiązania, przepis nie przewiduje limitu, co oznacza, że nauczycielowi można przydzielić aż 22 godziny ponad pensum. Przepis znowelizowano, ale nadal pojawia się wiele nieprawidłowości.

 

Dodatkowe godziny, ale z wynagrodzeniem

Resort edukacji podczas dyskusji dotyczących nauczycielskich wynagrodzeń zaproponował zmianę - chce zwiększyć liczbę godzin do dyspozycji dyrektora, co ma rozwiązać problem z prowadzeniem dodatkowych zajęć. - W ramach takich godzin można przydzielić nauczycielowi dodatkową, płatną godzinę - mówi Prawo.pl prof. Antoni Jeżowski - Robi się to np., gdy polonista uzna, że nie wyrobi się z realizacją programu i chce w danym semestrze móc realizować większą liczbę godzin swojego przedmiotu - tłumaczy.

 

Ekspert dodaje, że koszty takiego rozwiązania na ogół ponoszą samorządy. Jak podkreśla prof. Jeżowski, subwencja uwzględnia udział poszczególnych grup nauczycieli (awans zawodowy) w jednostce samorządu terytorialnego, więc jeśli uwzględniałaby także ich średnie roczne wynagrodzenie, to w pewnym sensie także środki na te godziny.

 

Za późno, za mało

Związkowcy skrytykowali wszystkie propozycje MEN, podkreślając, że są one za mało precyzyjne i nie odpowiadają na ich główny postulat - podwyżki wynagrodzeń o 1000 zł. Sceptycznie oceniają również pomysł zwiększenia liczby godzin do dyspozycji dyrektora.


- To za mało, problem istnieje od dawna i potrzebne są szybkie rozwiązania, a taka zmiana wymagałaby nowelizacji ustawy, a zatem weszłaby w życie najwcześniej we wrześniu - podkreśla Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP - Zresztą sama nowelizacja powinna mieć inny kształt - dodaje i tłumaczy, że art. 42 Karty Nauczyciela powinien wyraźnie wyłączać możliwość zobowiązania nauczyciela do prowadzenia zajęć poza pensum

 

Kolejne rozmowy z nauczycielami

Resort edukacji spotka się z nauczycielami na kolejnej turze rozmów już 22 stycznia 2019 r., nie wydaje się jednak, by pedagodzy mogli liczyć na podwyżki.

- Żądania płacowe, przedstawione w ostatnich dniach przez związki zawodowe, niosą za sobą następujące skutki finansowe dla budżetu państwa. Szacunkowe koszty spełnienia postulatu ZNP wyniosą 14,9 mld zł. Szacunkowe koszty spełnienia postulatu „Solidarności” – 6,5 mld zł., natomiast Forum Związków Zawodowych – 17,7 mld zł. W 2018 r. subwencja oświatowa wyniosła 43 mld zł, a w projekcie ustawy budżetowej na rok 2019 r. planowana jest na blisko 46 mld zł. Warto dodać również, że jeszcze w 2016 roku subwencja wynosiła nieco ponad 41 mld zł. - podkreślała niedawno Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN. Przypomina też, że nauczyciele otrzymali już podwyżki wynagrodzeń.

 

Na zapowiedzi nauczycielskiego strajku zareagował rzecznik praw dziecka. Chce w czwartek, 24 stycznia, spotkać się ze wszystkimi stronami konfliktu.
- Będę rozsyłał zaproszenia zarówno do samorządów, do pozostałych związków zawodowych zaangażowanych w ten spór, do rodziców również – zapowiedział Mikołaj Pawlak.