– W tym roku może zostać zamknięta większość tych, którym kończy się unijne dofinansowanie, jeśli rząd nie udzieli im wsparcia – mówi Alina Kozińska-Bałdyga, prezes Fundacji Inicjatyw Oświatowych. – Ani gminy, ani stowarzyszenia nie mają funduszy na ich utrzymanie. Gminy liczą, że sytuację poprawi obiecana przez rząd w przyszłym roku dotacja.
Ale nie musi tak być, ponieważ jak zwracają uwagę eksperci, rządowe pomysły nie są szczególnie atrakcyjne dla przedszkoli niepublicznych.
Zasady przyznawania dotacji sprawią bowiem, że placówki będą otrzymywać mniejsze opłaty od rodziców, co nie każdej będzie się opłacać. Jednak akurat dla przedszkoli założonych za unijne pieniądze rządowa dotacja może być ratunkiem.
– Wiele z tych placówek po zakończeniu unijnego programu musiałoby zacząć pobierać dość wysokie opłaty – mówi Monika Ebert. – Jeśli otrzymają z gminy dotację w wysokości 100 proc. na każde dziecko, łatwiej będzie im się utrzymać. A ich koszty są niższe niż placówek prowadzonych przez gminę, bo nie muszą zatrudniać na podstawie Karty nauczyciela.