- Głównym celem reformy szkolnictwa zawodowego jest lepsze przygotowanie młodych osób do potrzeb rynku pracy. Czy zostanie on osiągnięty?

- Z pewnością tak. Już widać ożywioną współpracę między szkołami a firmami. Pracodawcy chętniej niż zwykle zgłaszają zapotrzebowanie na określone zawody, interesują się absolwentami. Do współpracy ze szkołami włączają się też zakłady doskonalenia zawodowego oraz rzemieślnicy.

- Wspomniał pan, że firmy już współpracują ze szkołami. Czy może pan podać jakieś przykłady?

- KGHiM w Legnicy, wiele zakładów na Podkarpaciu, skupionych w Dolinie Lotniczej. Jedna z firm w Radzyniu Podlaskim – zajmująca się produkcją narzędzi chirurgicznych – przekazała miejscowej szkole supernowoczesne obrabiarki sterowane numerycznie, z kolei absolwenci tej szkoły mają gwarancję zatrudnienia w tym zakładzie - mówi "DGP" Sławecki.

Podkreśla także, że  rząd włącza się w tworzenie potrzebnych zawodów. Przykładem są próby reaktywacji niektórych zawodów kolejarskich i górniczych. Według założeń reformy zajęcia praktyczne mają lepiej przygotowywać uczniów do późniejszego wykonywania zawodu, w tym celu do ich prowadzenia rząd chce zaangażować inżynierów.

- Na pewno praca w szkole nie jest dla nich atrakcyjna finansowo, ale zadbaliśmy o to, aby inżynier, który podejmie się prowadzenia zajęć praktycznych, otrzymywał wynagrodzenie jak nauczyciel dyplomowany. - mówi "DGP" Sławecki. Przypomina także, że przedsiębiorcy będą mogli zgłaszać zapotrzebowanie na konkretną kategorię pracowników.

- Firma może zgłaszać potrzebę kształcenia w określonym zawodzie, który jest objęty klasyfikacją. Szkoła może podjąć się utworzenia takiego kierunku. Do tej pory dyrektor kierował się potrzebą uruchamiania kierunku kształcenia z punktu widzenia miasta, co najwyżej powiatu. Od września, po zmianie przepisów, będzie musiał to ująć w szerszym kontekście całego regionu. Więcej>>