Kobiety w USA stanowią średnio ok. 40% pracowników w firmach, ale 33% wśród kadry menedżerskiej i tylko 26% wśród menedżerów wyższego szczebla. Na poziomie zarządów firm odsetek jest jeszcze niższy - wynosi nie więcej niż 20%. Jak donosi Reuters za raportem firmy Mercer, pomimo systemowych rozwiązań kobiety nadal natrafiają na szklane sufity, nawet w największych globalnych organizacjach.
Biorąc pod uwagę globalne tempo zmian, jest szansa na osiągnięcie realnego parytetu, ale to potrwa. Raport wskazuje 2050 rok jako granicę powolnej ewolucji organizacyjnej dla firm największego kalibru. Kolejną dekadę zajmie proces w firmach lokalnych i MSP. Powodem są dziesięciolecia dyskryminacji i niezwykle silne wzorce społeczne, które warunkowały kobiety głównie do życia domowego i rodzinnego, i prowadziły do dyskryminacji. Z drugiej strony, ewolucyjny charakter zmian gwarantuje trwały udział kobiet w biznesie, także na poziomie zarządów - podkreśla raport.
Zmiany już trwają. Kobiety są o 50% chętniej wybierane do zarządów niż jeszcze 10 lat temu, ale odchodzą z nich o 30% szybciej niż mężczyźni. Nadal jednak poniżej 30% firm uwzględnia w analizie ocen okresowych wpływ płci na wyniki. Zaledwie 14% firm w USA i Kanadzie zapewnia kobietom preferencyjne warunki emerytur i wspiera dodatkowo urlopy macierzyńskie (poza świadczeniami obligatoryjnymi). Jest to i tak lepszy wskaźnik niż średnia globalna, która wynosi ok. 9%.
Raport przewiduje, że regionem, w którym jest największa szansa na równozatrudnienie, jest Ameryka Łacińska, gdzie udział 49% kobiet na rynku pracy ma szansę zaistnieć "już" w 2025 roku. W tym samym czasie w Australii, Nowej Zelandii, USA i Kanadzie sięgnie ok. 40%. Najniższy wzrost przewidywany jest w Azji, gdzie w ciągu najbliższej dekady udział kobiet na rynku pracy nie przekroczy nawet 30%.
W badaniu Mercera wzięło udział blisko 600 firm z 42 krajów zatrudniających łącznie 3,2 miliona pracowników.
Źródło: HR Reporter, stan z dnia 2 lutego 2016 r.