Profilaktyka z jednej strony, z drugiej zaś umożliwienie pracodawcy ściślejszej kontroli pracowników przebywających na zwolnieniach lekarskich – to najważniejsze kwestie, które mogą spowodować zmniejszenie liczby absencji chorobowych w naszym kraju. O tym, że problem jest poważny, świadczy fakt, iż w 2011 r. Polacy przebywali na zwolnieniach aż 140 mln dni. Koszty wywołane zwolnieniami szacuje się – wg danych ZUS – na ponad 10 mld zł, a wg firmy Work Service, która przygotowała analizę na zlecenie Pracodawców RP, na aż 18 mld zł.

Dużym problemem są zwolnienia wywołane innymi niż medyczne powodami. Tylko w 2011 r. ZUS wstrzymał bądź obniżył wypłatę świadczeń chorobowych na kwotę blisko 150 mln zł. Jak poinformował Krzysztof Ingot z firmy Work Service, co 10. zwolnienie chorobowe było nienależne, a orzecznicy ZUS wydali ponad 38 tys. decyzji wstrzymujących wypłatę zasiłku chorobowego.
– Z badań, jakie przeprowadzamy od lat w firmach, rzeczywiście wynika, że nierzadko pracownicy korzystają ze zwolnień, które nie wynikają z choroby – powiedziała Katarzyna Stasińska, Starszy Konsultant w firmie Aon Hewitt. Dlaczego tak się dzieje? Kluczem do rozwiązania tego problemu jest poziom satysfakcji z pracy i zaangażowania w nią. Im bardziej pracownik jest zadowolony z warunków pracy, tym absencji chorobowych jest mniej. – Dlatego warto się zastanowić, jak widzą nas pracownicy – komentowała dane Stasińska.
Wiceprezydent Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Mądrala podkreślił, iż największe koszty związane ze zwolnieniami chorobowymi ponoszą pracodawcy. Zgodnie z prawem, za okres choroby pracownik pobiera 80% wynagrodzenia. Pracodawca traci podwójnie, musi bowiem pokryć jeszcze koszty związane z koniecznością zastąpienia pracownika przebywającego na zwolnieniu. Co więcej – zdecydowaną większość tych obciążeń pracodawca ponosi sam. Szacuje się, że tylko niecałe 2% wszystkich zwolnień chorobowych przekracza 33 dni, za które wynagrodzenie płaci ZUS. Aby zmniejszyć te koszty i ograniczyć patologię fikcyjnych zwolnień, Andrzej Mądrala postulował skrócenie czasu wypłacania przez pracodawcę zasiłku chorobowego z 33 do 14 dni. Podkreślił, że to rozwiązanie funkcjonuje już w przypadku pracowników, którzy ukończyli 50. rok życia. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwił się Zbigniew Januszek, zastępca dyrektora Departamentu Ubezpieczeń Społecznych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. – Ta zmiana niczego nie załatwia, dlatego jestem jej absolutnie przeciwny – powiedział Januszek. W podobnym tonie wypowiedziała się Barbara Surdykowska, ekspert „Solidarności”. – Nie szukamy prostych rozwiązań, a ta propozycja jest najmniej twórczym podejściem do problemu – powiedziała Surdykowska. – Gdyby pomysł pracodawców wszedł w życie, jego konsekwencją musiałoby być podniesienie składki lub dofinansowanie FUS z budżetu państwa. Innego wyjścia nie ma – dodała. Rozwiązania bronił za to Andrzej Węglarz, Przewodniczący Zarządu Związku Pracodawców Przemysłu Hutniczego.
– Musi istnieć równowaga w ponoszonych kosztach. Przedsiębiorca nie może przyjąć na swoje barki pełni odpowiedzialności za absencje chorobowe pracowników, dlatego 14 dni to rozsądne rozwiązanie – powiedział Węglarz.
Andrzej Mądrala podkreślił także konieczność zapewnienia sprawnego i efektywnego systemu przeprowadzanych przez ZUS kontroli, ponieważ w przypadku przedsiębiorców takie uprawnienia są często prawem „na papierze”. Wprawdzie możliwość samodzielnego przeprowadzenia formalnej kontroli zwolnienia oraz sposobu wykorzystania urlopu chorobowego przysługuje również pracodawcy, który zgłasza do ubezpieczenia chorobowego powyżej 20 osób, jednak w praktyce jest to często nierealne z powodu braków kadrowych, gdyż pracodawca może oddelegować do takich czynności tylko własnych pracowników. Poza tym skontrolować można wyłącznie pracownika przebywającego w domu.
Pozostali pracodawcy mogą zwrócić się do ZUS z prośbą o przeprowadzenie kontroli, który na ogół reaguje dopiero po upływie 33 dni, kiedy zaczyna sam wypłacać zasiłek. Konieczne jest zatem wyposażenie pracodawców w większe możliwości kontrolne. Zasadne wydaje się także to, aby mogli je podejmować również mniejsi przedsiębiorcy.
Hanna Zalewska, Dyrektor Departamentu Statystyki i Prognoz Aktuarialnych ZUS, w odpowiedzi na krytykę związaną ze zbyt długim oczekiwaniem na kontrolę ZUS powiedziała, iż problemem jest czas, po jakim dochodzi do Zakładu informacja o zwolnieniu lekarskim. Odniosła się także do pomysłu, by pracodawca nie płacił za pierwsze dni zwolnienia, co miałoby się przełożyć na ograniczanie absencji chorobowych. – Były już takie próby. I jak to się skończyło? Zwolnienia były po prostu dłuższe – przypomniała Zalewska.
Andrzej Węglarz przedstawił na przykładzie przemysłu hutniczego rozwiązania, które mogą przełożyć się na zmniejszenie liczby zwolnień lekarskich. – Kontrole zwolnień lekarskich nie są miłym obowiązkiem, ale ustawodawca powinien dać możliwość, by przedsiębiorstwo mogło zlecać to zadanie wyspecjalizowanym firmom zewnętrznym – powiedział Węglarz. Przykładem już funkcjonującym jest premia motywacyjna – kto choruje, ten jej nie dostaje. Po jakimś czasie jest ona rozdzielana na jednostki, które mają najniższy wskaźnik absencji. Kontrowersje wzbudził wywiad pracownika wracającego do pracy. – Chodzi tylko o to, by przełożony wiedział, czy choroba jest związana z funkcjonowaniem zakładu pracy. Jeśli tak, to trzeba wiedzieć, co należy poprawić, aby zwolnień było mniej – powiedział Węglarz. Podkreślił, że wydłużenie wieku emerytalnego musi być powiązane z ochroną zdrowia pracowników, tym bardziej że koszt będzie ponosił pracodawca. – A przez 12 lat nie zrobiono w tym zakresie nic – powiedział Węglarz.
Dr Grzegorz Juszczyk, Dyrektor Działu Innowacji Produktowych i Profilaktyki Grupy LUX MED wskazał kilka charakterystycznych okresów, kiedy rośnie liczba zwolnień lekarskich. Tak dzieje się m.in. w czasie wakacji czy też na początku września. – Nowym zjawiskiem jest nieefektywna obecność w pracy – co prawda bez zwolnienia, ale z niską efektywnością. To tzw. koszty ukryte, które musi pokrywać przedsiębiorca. Poza tym z analiz wynika, że długość zwolnienia jest związana z poziomem wynagrodzeń – im niższe, tym zwolnienie jest dłuższe – powiedział Juszczyk.
Wczesne zdiagnozowanie i leczenie, edukacja lekarzy, by jak najszybciej wyłapywali zmiany chorobowe, a także promowanie rozwiązań polegających na wystawianiu częściowych zwolnień, umożliwiających pracownikowi kontynuację pracy – oto założenia programów realizowanych przez stowarzyszenie CEESTAHC, reprezentowane podczas debaty przez Roberta Pliskę. – Jeśli chcemy mieć mniej zwolnień, finansujmy profilaktykę. Musimy w nią inwestować, by za kilkanaście lat nie opiekować się społeczeństwem inwalidów – powiedział Plisko.
Paneliści zauważyli problem związany ze starzejącym się społeczeństwem i nowych chorób, które niechybnie jeszcze bardziej zwiększą liczbę nieobecności w pracy. Barbara Surdykowska przypomniała raport Światowej Organizacji Zdrowia, z którego wynika, że w 2020 r. podstawową przyczyną niezdolności do pracy będą nerwice i depresje. Już teraz zresztą Polacy skarżą się na stres, który towarzyszy im w pracy. Tymczasem w jej opinii, polscy pracodawcy dla prewencji nie robią zbyt wiele.
W spotkaniu wziął także udział poseł na Sejm Maks Kraczkowski, a moderatorem debaty była dr Monika Gładoch, doradca Prezydenta Pracodawców RP ds. Prawa Pracy.
 
Źródło: Pracodawcy RP