Zdaniem PIP oprócz braku środków finansowych jedną z przyczyn niepłacenia pensji są rozbieżności w przepisach dotyczących wynagrodzeń, które utrudniają ustalenie prawidłowej ich wysokości. Problemem jest m.in. brak określenia pojęcia zwykłego wynagrodzenia (pracodawcy mają wątpliwości, jakie składniki do niego zaliczać) oraz nieprecyzyjne przepisy dotyczące terminu wypłaty wynagrodzenia za miesiąc, w którym ustaje stosunek pracy. Jak wskazuje Departament Prawny Głównego Inspektoratu Pracy rozbieżności interpretacyjne dotyczą też zasad wypłacania pensji za czas zwolnienia pracownika z obowiązku świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia. Niejednoznaczne jest nawet to, czy pracodawca musi uzyskać zgodę pracownika na zwolnienie z wykonywania obowiązków.
Coraz więcej firm zalega z wypłatą pensji
W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy tego roku o 21 proc. wzrosła liczba przypadków niepłacenia wynagrodzeń. Łączna kwota zaległości wzrosła z 80 do 112 mln zł. Przybyło też (o 5,6 proc.) firm, które naruszają przepisy o świadczeniach. Tak wynika z informacji Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) przedstawionej na posiedzeniu sejmowej komisji ds. kontroli państwowej.
Od początku roku inspekcja wyegzekwowała od pracodawców 40,2 mln zł zaległych świadczeń (w całym poprzednim roku było to 82 mln zł).
– Te dane wskazują, że skutecznym rozwiązaniem są nakazy wypłaty wynagrodzeń stosowane przez inspektorów pracy. To rozwiązanie mogłoby być z powodzeniem wykorzystywane także przy ustaleniu istnienia stosunku pracy – tłumaczył Janusz Śniadek, poseł klubu PiS.
Wtedy to inspekcja, a nie – jak dziś – sądy mogłaby decydować o tym, że pracodawcę łączy z pracownikiem umowa o pracę, a nie np. zlecenie.
– Rzeczywiście nakaz wypłaty jest skutecznym sposobem egzekwowania wynagrodzeń, ale jest stosowany wyłącznie w przypadkach, gdy należność nie jest sporna, czyli np. gdy pensja jest już naliczona, a pracodawca jej nie płaci, bo brakuje mu środków – wyjaśnia Iwona Hickiewicz, główny inspektor pracy.