Zdaniem lekarza, to co dzieje się w Polsce - nielegalne zabiegi, komplikacje, łykanie środków chemicznych uszkadzających płody - to katastrofa.
Jego kilnika znajduje się kilkadziesiąt kilometrów od granicy, dlatego od lat obserwuje tzw. polską "turystykę aborcyjną". Jak mówi, zjawisko nasiliło się po wejściu Polski do UE. Od tamtej pory Polek przyjeżdżających do jego kliniki jest coraz więcej, bo wiele kobiet dopiero dowiaduje się, że w niektórych bliskich krajach aborcja jest legalna. Więcej>>>