Minister zdrowia przekonuje, że skoro wszystkie środki antykoncepcyjne są na receptę, to i tabletki powinny również być. Jednak nawet konserwatywna Malta w 2017 roku dopuściła do użytku bez recepty tabletki, do których dostęp chce reglamentować resort zdrowia w Polsce.

Głównym argumentem zwolenników ellaOne na receptę jest to, że jest to środek wczesnoporonny. Tymczasem, jak wyjaśnia dr Grzegorz Południewski na łamach Dziennika Gazety Prawnej, działanie tej tabletki polega na zahamowaniu owulacji i niedopuszczeniu do zapłodnienia. Druga możliwość to niedopuszczenie do zagnieżdżenia się zarodka w śluzówce macicy, co też nie jest działaniem aborcyjnym.

- Zgodnie z definicją WHO dopóki zarodek nie zagnieździ się w macicy, nie dochodzi do działań aborcyjnych czy też działań mikroporonnych, tylko nadal jest to antykoncepcja – wyjaśnia Grzegorz Południewski.

Cały artykuł www.edgp.gazetaprawna.pl

 [-DOKUMENT_HTML-]