„To jest bardzo wstępny etap sprawy” – powiedział w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach, Daniel Prokopowicz.

Jak podał w czwartek na swojej stronie internetowej lokalny dziennik „Echo Dnia”, dziecko zmarło w buskim szpitalu, po porodzie w nocy z poniedziałku na wtorek.

Narzeczony ciężarnej opowiadał gazecie, że kobieta wcześniej przez tydzień przebywała na oddziale położniczo-ginekologicznym lecznicy, skarżąc się m. in. na opuchnięte nogi. W ostatni piątek została wypisana do domu z zaleceniem zgłaszania się co dwa dni na badania kontrolne. „Od niedzieli ruchy dziecka zaczęły być coraz mniej wyczuwalne, więc w poniedziałek narzeczoną przyjęto na oddział” – mówił. Kobiecie wykonano cesarskie cięcie, jak twierdzi jej narzeczony, dopiero po ok. dwóch godzinach od stwierdzenia braku funkcji życiowych u dziecka. Po porodzie noworodek miał być reanimowany przez 50 minut, ale jego życia nie udało się uratować.

PAP nie uzyskała w czwartek komentarza od dyrektora buskiej lecznicy Grzegorza Lasaka. „Rodzice zgłosili tę sprawę do prokuratury, ale gdyby tak się nie stało, to sam szpital by to zrobił, tak wyglądają procedury. Jest to bardzo przykra sytuacja i z całego serca współczuje rodzicom. Nie chcę się wypowiadać na temat czyjejkolwiek winy, sprawa zostanie zbadana i dopiero wtedy oficjalnie dowiemy się, jaka była faktyczna przyczyna śmierci noworodka (…)” – powiedział Lasak „Echu Dnia”. (PAP)

ban/ bos/