Doktor filozofii Wiktor R., adiunkt z Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego złożył pozew w sądzie przeciwko macierzystej uczelni, która pozbawiła go pracy.

Rozwiązanie umowy o pracę

Dr R. był zatrudniony na wydziale od 2004 roku na podstawie mianowania. Mimo upływu lat nie osiągnął tytułu doktora habilitowanego, choć powód w maju 2013 roku wystąpił o rozpoczęcie przewodu habilitacyjnego. Państwowa komisja ds. stopni i tytułów zażądała uzupełnienia dokumentacji, tj. do przedstawienia autoreferatu po angielsku. Wiktor R. odmówił, mimo, że był tłumaczem pism filozoficznych. Powołał się na niezgodność tego żądania z Konstytucją oraz na mnożenie wymogów formalnych.

Czytaj: Naukowiec może odpowiedzieć za autoplagiat>>

Dr R. złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na to żądanie Komisji, ale została ona odrzucona z przyczyn formalnych. W tej sytuacji po dwóch latach od postanowieniu Komisji w maju 2017 r. Uniwersytet Warszawski rozwiązał z adiunktem umowę o pracę na podstawie art. 125 ustawy z 27 lipca 2005 r. o szkolnictwie wyższym. Według tego przepisu stosunek pracy z mianowanym nauczycielem akademickim może być rozwiązany również z innych ważnych przyczyn, po uzyskaniu opinii organu kolegialnego wskazanego w statucie uczelni.

Powodem rozwiązania umowy było nieuzyskanie stopnia doktora habilitowanego przez powoda. Miał na to 11 lat, według statutu Uniwersytetu, korzystniejszego niż nowa ustawa z 2011 r. W statucie UW zapisano, że osoby zatrudnione przed 2006 r. bez stopnia doktora habilitowanego mają maksymalnie 11 lat na uzyskanie.

Zasady współżycia społecznego

Adiunkt pozwał Uniwersytet i zażądał przywrócenia do pracy oraz odszkodowania. Sąd Rejonowy nie kwestionował terminu, do którego habilitacja miała być obroniona, lecz zwrócił uwagę na zasady współżycia społecznego zawarte w art. 8 kodeksu pracy.

Przywrócił powoda do pracy ze względu na to, że był on w wieku przedemerytalnym i posiadł dorobek naukowy. Według sądu I instancji, gdyby nie odmowa złożenia pracy w języku angielskim, to adiunkt uzyskałby tytuł naukowy, na który czekał Wydział Filozofii.

Natomiast sąd II instancji 13 grudnia 2018 r. oddalił roszczenie powoda i dodał, że klauzula generalna z art. 8 kp. nie może być zastosowana. Od tego wyroku powód złożył skargę kasacyjną zarzucając orzeczeniu m.in. błędne ustalenie Sądu Okręgowego odrzucające klauzulę generalną.

SN: adiunkt sam sobie winien

Izba Pracy oddaliła skargę kasacyjną jako niezasadną. Zdaniem sądu kluczowe zagadnienie w tej sprawie sprowadza się do pytania czy można było w tej sprawie zastosować art. 125 ustawy o szkolnictwie wyższym z lipca 2005 r.?

Odpowiedź jest twierdząca. W wielu orzeczeniach Sąd Najwyższy przesądził, że ustawa zmienia reguły gry w czasie rozwoju naukowego.. Ale jeśli reguły korzystniejsze określa statut uczelni, to stosuje się przepisy statutu. Tak jak to miało miejsce w omawianej sprawie - od 2004 roku minęło 11 lat i powód nie obronił pracy habilitacyjnej.

Jeśli idzie o stosowanie reguł współżycia społecznego, to można było ocenić sytuację pod kątem art. 8 kp, ale wynik analizy będzie negatywny dla adiunkta.

- Przewód habilitacyjny zakończył się na fazie wstępnej z winy powoda, który odmówił tłumaczenia autoreferatu - powiedział sędzia sprawozdawca Piotr Prusinowski. - Żądanie wersji angielskiej od osoby, która zajmuje się tłumaczeniami w tym języku nie było nadmierne - dodał.

Sędzia podkreślił, że gdyby przyjąć rozumowanie powoda, to uczelnie nie mogłaby nikogo zwolnić z pracy. Takie postawy prowadzą do anarchii. Co więcej - na uczelni nie ma ochrony nauczyciela akademickiego ze względu na wiek.

Sygnatura akt II PK 93/19, wyrok z 22 października 2020 r.