Warszawska uczelnia specjalizująca się w nauczaniu o turystyce, fizjoterapii i gospodarce sama nie bardzo przewidziała ekonomiczne skutki swoich działań. W efekcie jest zadłużona w bankach na 20 mln. Do tego dochodzą zaległości w skarbówce i ZUS. Plus pracownicy, którzy od dwóch lat nie mają wypłacanych całych pensji.

Zobacz: Ranking: najlepsze uczelnie są w USA>>>

„Od kilku lat Almamer Szkoła Wyższa w Warszawie znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji finansowej, co odbija się na jej poziomie kształcenia. Władze szkoły nie próbują naprawić tej sytuacji, zadowalając się jedynie pobieraniem wysokich honorariów osobistych i urządzaniem jubileuszowych uroczystości, co miało miejsce m.in. w czerwcu br. Na zorganizowanych zebraniach z pracownikami rektor zapewniał, że zwróci wszystkim zaległe wynagrodzenia, co było jedynie kolejną próbą uspokojenia fatalnych nastrojów wśród kadry. Zapewnienia rektora są nierealne, gdyż gwałtownie rosną długi szkoły, które według ksiąg wieczystych w maju 2014 wynosiły 39 mln zł” – tak zaczyna się skarga skierowana przez jednego z byłych wykładowców tej uczelni do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jej efektem jest kontrola, którą resort właśnie przeprowadza. Obraz, który z niej się wyłania, rzeczywiście nie jest najlepszy.
 
Szkoła wyższa, która w tym roku obchodzi swoje dwudziestolecie, jest w poważnych finansowych tarapatach. Almamer, przez lata znaną jako Wyższa Szkoła Ekonomiczna, założył profesor Janusz Merski, właściciel stołecznej spółki Druktur, która pierwotnie zajmowała się biznesem drukarskim i turystycznym, a na początku lat 90. weszła także na rynek edukacyjny. Trzy lata po WSE ruszyła szkoła w Nisku, a potem kolejna w Stalowej Woli.
 
 
Niestety hossa skończyła się kilka lat temu. – To była dobra szkoła, ale od dwóch lat zaczęła się psuć. Obecnie sytuacja jest taka, że czesne nie jest wystarczające do pokrycia wszystkich kosztów, a ogromne inwestycje w budynek spowodowały, że uczelnia znalazła się w poważnych tarapatach – mówi autor skargi, który swojemu byłemu pracodawcy wytoczył proces o zalegle 50 tys. zł wynagrodzenia. – prof. dr Janusz Merski, rektor Almamer, pokazuje nam duży, odnowiony za ten kredyt budynek uczelni.
 
Rektor Merski broni się jednak: – Nie tylko nasza uczelnia ma w ostatnim czasie kłopoty finansowe. Niż demograficzny uderzył w wiele szkół. Dekadę temu było ich 350, dziś zostało ledwie trochę ponad 200 – tłumaczy.
 
Po części ma rację. Edukacyjny niż demograficzny dał efekt w postaci problemów w szkolnictwie. Mamy ponad 90 tysięcy studentów mniej niż w 2012 roku, a na studiach z czesnym prawie połowa ławek jest pusta. W efekcie jedna za drugą bankrutują szkoły niepubliczne.
 
 
W tym roku w stanie upadłości jest ich już 26, a według szacunków Konfederacji Lewiatan w ciągu najbliższych kilku lat zniknie nawet 200 niepublicznych uczelni. Jednymi z najgłośniejszych takich upadłości było zamknięcie warszawskiej Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza. W czasach swojej świetności szkoła ta miała osiem oddziałów, aż niespodziewanie dwa lata temu jej studentów musiało przejąć Collegium Civitas. Z końcem lipca przestała działać po 18 latach białostocka Wyższa Szkoła Matematyki i Informatyki Użytkowej. W likwidacji jest też założona jeszcze w 1993 roku Wyższa Szkoła Służby Społecznej im. ks. Franciszka Blachnickiego w Suwałkach, która kształciła na kierunku politologia. Podobne przykłady można znaleźć w całym kraju.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna