Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie wyrokiem z dnia 18 grudnia 2024 r. (sygn. akt III SA/Kr 1372/24) uchylił decyzję rektora Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie dotyczącą skreślenia studenta z listy studentów z powodu niezaliczenia przedmiotu „Choroby zakaźne psów i kotów”. Wyrok ten został utrzymany przez Naczelny Sąd Administracyjny (wyrok z dnia 18 września 2025 r., sygn. akt III OSK 572/25), który oddalił skargę kasacyjną uczelni. Wyroki sądów administracyjnych w tej sprawie wymagają zdecydowanej, lecz merytorycznej krytyki z perspektywy ochrony autonomii uczelni oraz granic sądowej kontroli postępowania wewnątrzuczelnianego. Oba orzeczenia – zarówno Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, jak i Naczelnego Sądu Administracyjnego – pokazują niebezpieczny precedens ingerowania sądu w sprawy, które powinny pozostawać pod wyłącznym „zarządem akademickim”, a zwłaszcza w sam proces oceniania studenta. Orzeczenia te budzą poważne wątpliwości zarówno z perspektywy prawnej, jak i merytorycznej, stawiając pod znakiem zapytania autonomię uczelni oraz granice kognicji sądów administracyjnych.

 

Podstawowym zarzutem wobec orzeczeń WSA i NSA jest przekroczenie granic kognicji sądów administracyjnych, określonych w art. 3 par. 2 pkt 1 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (dalej jako: p.p.s.a.). Sądy administracyjne są uprawnione do kontroli legalności decyzji administracyjnych, a nie do ingerencji w merytoryczne aspekty rozstrzygnięć organów uczelni, takich jak ocenianie studentów. W uzasadnieniu wyroku WSA Sąd odniósł się do par. 10 Regulaminu oraz do par. 12 Regulaminu, który zastosował wybiórczo, mieszając dwie zasadnicze kwestie: opis oceny końcowej i zasad zaliczenia wynikających z sylabusa, a kwestię zaliczenia komisyjnego, która jest uniwersalna dla wszystkich kierunków. Skąd taki wniosek? Otóż zgodnie z sylabusem na ocenę końcową (czyli ocenę z danego przedmiotu) składa się ocena z egzaminu oraz punkty z kolokwium, które tworzą całościowo jedną ocenę. I ta kwestia została opisana w sylabusie – zarówno Sąd, jak i strony nie miały co do tego wątpliwości. Natomiast kwestia egzaminu komisyjnego, w szczególności oceny z tego egzaminu, została określona w par. 12 ust. 11 Regulaminu, który wskazuje expressis verbis, iż: „Ocena, która była powodem przeprowadzenia zaliczenia lub egzaminu komisyjnego, zostaje wykreślona z właściwego protokołu i nie jest wliczana do średniej ocen. Ustaloną przez komisję ocenę wpisuje do protokołu dziekan.” Zatem – jeżeli ocena jako całość nie jest wliczana do średniej ocen – to tym bardziej jej część składowa (ocena z kolokwium) nie powinna zostać przez sąd uznana jako element, który powinien obligatoryjnie zostać doliczony do oceny z egzaminu komisyjnego. Przepis par. 12 ust. 11 Regulaminu również wyjaśnia, dlaczego na egzaminie komisyjnym została zastosowana punktacja 54, a nie 50. Podstawa prawna tkwiła w Regulaminie, a nie sylabusie, który stanowi wyłączne doprecyzowanie warunków związanych z realizacją poszczególnych kierunków.

 

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie, stwierdzając, że student powinien otrzymać ocenę dostateczną po doliczeniu punktów z kolokwiów, de facto dokonał ponownej oceny pracy egzaminacyjnej, co wykracza poza kontrolę legalności decyzji administracyjnej. Kolejną kwestią jest fakt, iż sąd ten w swych wyliczeniach uznał (z całą pewnością), że student przy zastosowaniu egzaminu obejmującego 50 pkt również otrzymałby taką samą liczbę punktów (nie uwzględniono hipotetycznej sytuacji, w której akurat z tych 4 dodatkowych pytań otrzymał dodatkowe punkty, a może przy skali 50-punktowej miałby o te 4 punkty mniej). Powyższe niechybnie prowadzi do konkluzji, iż sąd, wskazując szereg nieprawidłowości związanych chociażby z formą egzaminu (pytania wielokrotnego wyboru), wskazał w uzasadnieniu, iż ocena studenta powinna być pozytywna (str. 15 uzasadnienia wyroku WSA). Takie podejście narusza zasadę autonomii uczelni, zagwarantowaną w art. 3 ust. 1 i art. 9 ust. 2 ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (dalej jako: p.s.w.n.). NSA, oddalając skargę kasacyjną, nie odniósł się w sposób wystarczający do tego zarzutu, ograniczając się do stwierdzenia, że zarzuty kasacyjne były niewłaściwie sformułowane. Trudno odnieść się do wyroku NSA, gdyż powielił on argumentację WSA w zakresie doliczenia punktów z kolokwium, co wynikło z faktu, iż zarzut prawa materialnego w tym zakresie nie został podniesiony przez pełnomocnika. NSA – jak sam podkreślił – bada sprawę wyłącznie w zakresie zarzutów skargi. Uzasadnienie NSA stanowi wykład dotyczący prawidłowości formułowania zarzutów do NSA i szczególnie polecam go uwadze prawników-praktyków sporządzających skargi kasacyjne do NSA.

 

Sądy obu instancji oparły swoje rozstrzygnięcia na założeniu, że sylabus przedmiotu „Choroby zakaźne psów i kotów” jednoznacznie wymagał doliczenia punktów z kolokwiów do wyniku egzaminu poprawkowego i komisyjnego, co miało skutkować uzyskaniem przez studenta oceny dostatecznej (31,5 pkt). Takie stanowisko ignoruje regulacje wewnętrzne uczelni, w szczególności par. 12 ust. 11 Regulaminu Studiów, który wyraźnie wskazuje, że ocena z egzaminu komisyjnego zastępuje poprzednią ocenę i nie uwzględnia wcześniejszych elementów, takich jak punkty z kolokwiów. Jak wskazał rektor w uzasadnieniu decyzji, punkty z kolokwiów (maksymalnie 4) były doliczane tylko w pierwszym terminie egzaminu, co było omawiane na zajęciach. W terminach poprawkowych maksymalna punktacja była podnoszona do 54 pkt, aby zachować spójność procentowego progu zaliczenia (powyżej 60 par., czyli minimum 32,5 pkt).

Sądy pominęły fakt, że sylabus jest dokumentem informacyjnym, który nie może w pełni regulować wszystkich szczegółów procesu oceniania, zwłaszcza w przypadku egzaminów komisyjnych, których zasady określa Regulamin Studiów. WSA uznał sylabus za dokument wiążący w sposób absolutny, co prowadzi do absurdu, w którym uczelnia traci możliwość elastycznego dostosowania procedur oceniania do specyfiki danego przedmiotu. NSA, nie korygując tego podejścia, podtrzymał błędną interpretację roli sylabusa, naruszając tym samym art. 108 ust. 2 pkt 3 p.s.w.n., który daje uczelni uznanie administracyjne w kwestii skreślenia studenta.

 

Sądy zarzuciły organowi uczelni naruszenie zasad ogólnych kodeksu postępowania administracyjnego, w tym art. 7, 7a, 8 i 81a, twierdząc, że nie wyjaśniono stanu faktycznego w sposób wyczerpujący, a wątpliwości nie rozstrzygnięto na korzyść studenta. Jednak już z uzasadnienia wyroku WSA wynika, że rektor Uniwersytetu Rolniczego dopełnił obowiązków wynikających z tych przepisów. Organ szczegółowo przeanalizował przebieg postępowania, uwzględnił wyjaśnienia studenta, a nawet przyznał się do wcześniejszych błędów proceduralnych (np. wysyłki na błędny adres e-mail), co doprowadziło do uchylenia pierwszej decyzji o skreśleniu w trybie samokontroli (art. 132 par. 1 k.p.a.) i umożliwienia studentowi przystąpienia do egzaminu komisyjnego mimo upływu terminu. WSA i NSA niesłusznie uznały, że nieuwzględnienie punktów z kolokwiów w ocenie końcowej narusza zasadę zaufania do władzy publicznej (art. 8 k.p.a.). Uczelnia jasno wskazała, że zasady oceniania były omawiane na zajęciach, a student nie zgłaszał zastrzeżeń do sposobu przeprowadzenia egzaminu przed uzyskaniem oceny niedostatecznej. Co więcej, obecność obserwatora wskazanego przez studenta podczas egzaminu komisyjnego dodatkowo potwierdza transparentność całego postępowania. Sądy pominęły te okoliczności, co stanowi naruszenie art. 80 k.p.a., wymagającego oceny dowodów zgodnie z zasadami logiki i doświadczenia życiowego.

 

Najbardziej kontrowersyjnym aspektem orzeczeń jest stwierdzenie WSA, podtrzymane przez NSA, że student powinien otrzymać ocenę dostateczną. WSA powinno w swym orzeczeniu, które odnosiło się wyłącznie do kwestii skreślenia studenta, ograniczyć się do wskazania, iż organ jest zobligowany ponownie przeprowadzić egzamin komisyjny zgodnie z regulacjami wewnętrznymi, a nie sankcjonować wynik egzaminu, który został przeprowadzony w sposób wadliwy. Działanie sądu – w mojej ocenie – nosi znamiona działania z art. 145a par. 1 p.p.s.a. (zobowiązanie organu do wydania decyzji), co jednak w żaden sposób nie było uzasadnione w odniesieniu do kwestii oceny studenta (jej pozytywnego bądź negatywnego charakteru), gdyż: zaliczenie nie stanowi decyzji administracyjnej, a sankcjonowanie oceny studenta, która stanowi wynik wadliwie przeprowadzonych czynności, stanowi przekroczenie zakresu kognicji sądu. Tego rodzaju rozstrzygnięcie jest nie tylko niezgodne z kompetencjami sądu administracyjnego, ale również prowadzi do absurdalnych konsekwencji. Sądy administracyjne nie mają uprawnień do nakazywania uczelni wystawienia określonej oceny, ponieważ byłoby to równoznaczne z ingerencją w proces dydaktyczny, który leży w gestii autonomii uczelni.

 

Orzeczenia WSA w Krakowie i NSA (a zwłaszcza to pierwsze) w omawianej sprawie budzą poważne wątpliwości co do ich zgodności z prawem oraz zasadami autonomii uczelni. Przekroczenie granic kognicji sądów administracyjnych, błędna interpretacja roli sylabusa i Regulaminu Studiów, nieuwzględnienie praktyki uczelni oraz nieuzasadnione żądanie wystawienia pozytywnej oceny studentowi podważają zaufanie do sądowej kontroli decyzji administracyjnych uczelni. Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, działając w ramach przysługującego mu uznania administracyjnego, prawidłowo ocenił wyniki egzaminu i podjął decyzję o skreśleniu, która była zgodna z regulaminem studiów i zasadami k.p.a. Orzeczenia sądów prowadzą do nieuzasadnionej ingerencji w proces dydaktyczny, co może mieć negatywne konsekwencje dla jakości kształcenia i spójności procedur akademickich. W świetle powyższego, orzeczenia te należy ocenić jako błędne, a ich skutki jako potencjalnie destabilizujące dla funkcjonowania uczelni wyższych w Polsce. Warto, by w przyszłości sądy administracyjne z większą ostrożnością podchodziły do ingerencji w decyzje organów uczelni, szczególnie w kwestiach wymagających specjalistycznej wiedzy akademickiej.