Monika Sewastianowicz: Jakie zmiany w szkolnictwie wyższym są dla Pana Profesora kluczowe?

Prof. dr hab. Maciej Rogalski, rektor Uczelni Łazarskiego: Szkolnictwo wyższe funkcjonuje w ściśle określonych ramach – działalność uczelni opiera się na przepisach powszechnie obowiązujących, takich jak ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym oraz akty wykonawcze. Z tego powodu jakość legislacji ma istotne znaczenie dla rozwoju nauk. Kluczowe jest zatem moim zdaniem stworzenie długookresowej strategii – nie na dwa czy cztery lata, lecz nawet na dłużej. Nie powinna ona podlegać częstym zmianom, wyznaczając długofalowy rozwój polskiej nauki w kontekście globalnych trendów. Dziś prawo zmienia się za często - co utrudnia planowanie długookresowych działań, takich jak opracowywanie wielostronicowych monografii czy prowadzenie badań naukowych, które często trwają dłużej niż dwa czy trzy lata. Zmiana zasad oceny publikacji i sposobu pozyskiwania środków na badania musi być przewidywalna i stabilna. W przeciwnym razie naukowcy tracą czas i zasoby na dostosowywanie się do wciąż nowych warunków, zamiast skupić się na pracy badawczej. Innym istotnym elementem jest finansowanie nauki. Badania prowadzone na uczelniach akademickich wykazały, że każda złotówka zainwestowana w naukę przynosi zwrot wielokrotny – dlatego też państwo powinno zapewnić odpowiednie finansowanie dla NCN czy NCBiR, które przydzielają środki na badania.

 

Obecnie finansowanie jest za niskie?

Należałoby stworzyć mechanizm wsparcia finansowego dla uzdolnionej młodzieży, zwłaszcza dla tych, którzy już w szkole średniej odnosili sukcesy na olimpiadach, osiągali wysokie wyniki w nauce czy podejmowali pierwsze próby publikowania prac.

Świadczy o tym choćby fakt, że szansa na uzyskanie finansowania badań zmniejsza się, gdyż środki przeznaczone na badania są takie samem lub mniejsze a wniosków jest coraz więcej. Zresztą to szerszy problem – uczelnie nie mają również pieniędzy, by przyciągnąć do siebie najzdolniejszych. Młodzi ludzie, zamiast kształcić się w szkole doktorskiej, wybierają pracę w sektorze prywatnym, wiedząc, że mogą tam zarobić dużo więcej. Brak młodych naukowców oznacza stagnację i zahamowanie rozwoju nauki. Rozwiązaniem mogłoby być mocniejsze powiązanie uczelni ze sferą gospodarczą.

 

Ale to chyba proste, gdy mówimy o informatykach czy inżynierach, ale niekoniecznie w przypadku prawników…

Wręcz przeciwnie, właśnie sfera prawa jest dobrym przykładem niewykorzystanego potencjału. Jak już mówiłem, jakość legislacji pozostawia w ostatnich latach wiele do życzenia. W Polsce co roku powstają setki nowych aktów prawnych – ustaw i nowelizacji już obowiązujących. Każda z nich powinna zawierać ocenę skutków regulacji, ale w praktyce często jest ona traktowana pro forma. A nie powinna – bo ustawodawca musi przewidywać skutki wprowadzenia danej regulacji, jej koszty i konsekwencje dla gospodarki oraz obywateli.

 

Dlatego warto byłoby formalnie włączyć uczelnie do procesu tworzenia prawa. Przykładowo, w określonych ustawach można by wskazywać, że ich skutki finansowe analizować powinny uczelnie ekonomiczne, a skutki prawne – akademickie uczelnie prawnicze. Innym rozwiązaniem mogłyby być zachęty podatkowe dla firm współpracujących z uczelniami, albo uwzględnianie takiej kooperacji jako jednego z kryteriów w przetargach na środki publiczne. Szkoły wyższe powinny w większym stopniu dostosować kształcenie studentów do potrzeb rynku pracy, aby absolwenci mogliby liczyć na szybsze i atrakcyjniejsze zatrudnienie. Polska powinna być zainteresowana pozyskiwaniem zdolnych młodych ludzi z zagranicy na studia w naszym kraju, tak jak to robią inne zachodnie kraje, tymczasem akurat w tym zakresie, wprowadzane są zmiany, które mogą wywołać odmienny skutek.

 

Nowość
Nauka o państwie i polityce
-10%
Nowość

Lech Dubel, Jarosław Kostrubiec

Sprawdź  

Cena promocyjna: 62.1 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 51.74 zł


To pokłosie afery wizowej. Faktem jest, że niektóre uczelnie dopuszczały się nieetycznych praktyk i de facto zajmowały się zapewnianiem cudzoziemcom przykrywki do uzyskania prawa pobytu w Polsce lub UE…

Te, które takich praktyk się dopuszczały, powinny ponieść konsekwencje, tymczasem ograniczenia będą dotyczyć wszystkich, również tych działających zgodnie z literą prawa. Ograniczenia w zakresie pozyskiwania wiz studenckich mogą osłabić rozwój międzynarodowej społeczności akademickiej w Polsce. Tymczasem cudzoziemcy studenci wnoszą istotną wartość dodaną, zarówno pod względem kulturowym, jak i edukacyjnym oraz naukowym, a także finansowym. Po ukończeniu studiów rozwijają się naukowo oraz zawodowo i często stają się ambasadorami polskiej nauki na świecie. Oczywiście, nie da się uniknąć pewnych negatywnych zjawisk, jednak w ogólnym bilansie korzyści wielokrotnie przewyższają potencjalne problemy.

Zobacz w LEX: Sztuczna inteligencja: zrozumieć, opanować, zastosować. Prawne aspekty funkcjonowania > >
 

W kontekście zmian w prawie o szkolnictwie wyższym zawsze poruszana jest kwestia związana z ocenianiem uczelni i ewaluacją działalności naukowej. Jaki Pan Profesor ma pomysł na te regulacje?

Obecnie, w praktyce można wyróżnić różne płaszczyzny oceny jakości uczelni. Pierwszym to formalna ewaluacja przeprowadzana przez ministerstwo, bazująca na określonych przepisach i procedurach. Druga to różne rankingi uczelni, zarówno krajowe – na przykład ranking „Perspektywy” – jak i międzynarodowe. Część kryteriów oceny w tych rankingach się pokrywa, ale niektóre mają różne wagi lub są zupełnie odmienne. Warto byłoby ujednolicić model oceny uczelni, aby zarówno same uczelnie, jak i kandydaci na studia mogli łatwiej interpretować wyniki. Taka unifikacja pozwoliłaby precyzyjniej określić, które uczelnie rzeczywiście są najlepsze, a które wymagają poprawy. Obecnie zdarza się, że jedna uczelnia wypada bardzo dobrze według jednego rankingu, a innego słabiej, gdyż stosowane są różne kryteria, co wprowadza pewne zamieszanie i utrudnia rzetelną ocenę.

Jeżeli chodzi o samą ewaluację, uważam, że ta obecna powinna zostać dokończona na dotychczasowych zasadach. Powinna obowiązywać podstawowa zasada, że nie zmienia się reguł gry w trakcie jej trwania. Zmiany wprowadziłyby duże zamieszanie – przykładowo, jeśli naukowiec przez dwa lata realizował grant w oparciu o określone kryteria ewaluacyjne, to ich zmiana w trakcie trwania projektu może wpłynąć na ocenę jego pracy w sposób nieprzewidywalny.

 

A potem? Jakieś zmiany modelu czy zostajemy przy obecnym?

Wszelkie zmiany powinny odbywać się w sposób stopniowy, poprzez proces konsultacji i wypracowywania nowych rozwiązań, w który zaangażowani będą wszyscy interesariusze. Dotychczas nie zawsze tak się działo – podkreśla się, że zmiany są konsultowane, a w praktyce proces ten nierzadko ograniczał się do przedstawienia stanowiska bez możliwości rzetelnych dyskusji i wspólnego wypracowywania rozwiązań. Oczywiście nie da się stworzyć modelu ewaluacji, który zadowoli wszystkich, ale istnieją organizacje, które mogą reprezentować w szerokim zakresie środowisko akademickie, np. Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Warto m.in. przeanalizować doświadczenia z dwóch dotychczasowych ewaluacji, aby określić, które rozwiązania były efektywne, a które wymagają poprawy.

Czytaj w LEX: Wygłoszenie wykładu jako przedmiot umowy o dzieło > >

 

Na pewno poprawy wymaga procedura tworzenia listy czasopism, bo ostatnie lata pokazały, że jest niezbyt odporna na manipulacje…

Tworzenie listy czasopism to niekończąca się dyskusja – wątpliwości powstają już na etapie ustalenia, które uznane bazy czasopism powinny być brane za podstawę. Obecnie w tej materii dominują modele anglosaskie, co niekoniecznie odpowiada specyfice nauki w krajach europejskich. O ile w niektórych dyscyplinach nauki nie ma to aż takiego znaczenia, to w przypadku prawa akurat ma ogromne. Nie tylko ze względu na język publikacji, ale również na fakt, że w USA czy Wielkiej Brytanii obowiązuje system common law, a Polsce pod tym względem bliżej jest do Niemiec, Francji, czy innych krajów europejskich, gdzie obowiązuje system prawa kontynentalnego. Przyjęcie tych baz za podstawę sprawia, że publikowanie w tych czasopismach jest trudniejsze dla europejskich prawników, a ich dorobek naukowy nie jest adekwatnie uwzględniany w ewaluacji. Kolejna kwestia to tzw. czasopisma drapieżne. Wciąż nie ma jednoznacznych regulacji określających, które z nich rzeczywiście należą do tej kategorii.

 

Powinno się stworzyć jakąś definicję legalną czasopisma drapieżnego?

Trudno będzie stworzyć taką definicję. Powinny istnieć raczej lepsze mechanizmy weryfikacji wiarygodności czasopism - powinno to być w kompetencji resortu nauki.   

Sprawdź w LEX: Wynagrodzenia pracowników instytucji publicznych jako przedmiot informacji publicznej > >

 

W dyskusji o umiędzynarodowieniu przewija się też często wątek finansowy – publikacje w zagranicznych czasopismach opłacane są z pieniędzy na naukę, czy nie powinniśmy jako państwo inwestować w rozwój naszych czasopism?

To oczywiście też jest problem – z jednej strony widzę potrzebę wyjścia poza własne podwórko. Aby polska nauka mogła się rozwijać, musi być obecna w międzynarodowym obiegu naukowym. To jest niepodważalne. Uważam jednak, że warto zastanowić się nad tym, czy obecne mechanizmy punktacji rzeczywiście sprzyjają rozwojowi nauki, czy raczej tworzą sytuację, w której liczy się nie jakość badań, lecz spełnienie formalnych kryteriów.

Obecnie mamy do czynienia z mechanizmem, w którym naukowcy często publikują w czasopismach zagranicznych nie zawsze dlatego, że to sprzyja w konkretnym przypadku prowadzeniu przez nich badań, ale dlatego, że system ewaluacyjny wymusza takie działania w celu zdobywania punktów. Nauka często opiera się na długoterminowych badaniach, które nierzadko wiążą się z ryzykiem niepowodzenia. W historii wielokrotnie zdarzało się, że przełomowe odkrycia były wynikiem wieloletnich badań, które początkowo nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Przykładowo, prace nad szczepionką na malarię trwały kilkanaście lat. Badania naukowe wymagają czasu, zasobów i stabilnego środowiska do pracy. Jeśli ocena naukowców będzie opierać się wyłącznie na liczbie punktowanych publikacji, to wiele ważnych badań może nigdy nie zostać zrealizowanych, ponieważ ich efekty nie mieszczą się w krótkoterminowych cyklach ewaluacyjnych.

 

W kwestii punktowania publikacji prawniczych pojawiają się zawsze pytania o glosy i komentarze. Czy powinny być punktowane?

Glosa objętościowo bywa zbliżona do artykułu naukowego, a jednocześnie jest opracowaniem wyjątkowo kreatywnym i twórczym – zatem nie powinna być oceniana niżej niż artykuł. Wymaga bowiem co najmniej takiego samego nakładu pracy. Aby glosa była wartościowa, musi zawierać oryginalną analizę i wnosić istotny wkład w krytyczną ocenę orzecznictwa. W rzeczywistości glosy mają duże znaczenie praktyczne – w orzeczeniach sądowych nierzadko częściej przywoływane są właśnie glosy niż na przykład artykuły naukowe. Artykuły często zawierają rozważania teoretyczne, natomiast glosy odnoszą się do konkretnych przypadków, co sprawia, że mają realny wpływ na kształtowanie orzecznictwa i praktykę wymiaru sprawiedliwości. Problematyczne dla mnie jest również niedocenianie komentarzy do ustaw. Są to opracowania o dużej objętości – liczące kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt arkuszy wydawniczych. Ich przygotowanie zajmuje miesiące, a niekiedy lata pracy. W dodatku z praktycznego punktu widzenia są to jedne z najbardziej przydatnych publikacji w pracy każdego prawnika, a to należałoby odpowiednio docenić.